The Economist: Wielka Brytania “chorym człowiekiem Europy”
Brytyjski tygodnik The Economist stwierdza, że Wielka Brytania staje się ponownie “chorym człowiekiem Europy”. Zjednoczone Królestwo już raz określano w podobny sposób. Miało to miejsce w latach 70-tych XX wieku. Pod koniec XIX wieku natomiast nazywano tak, chylące się ku upadkowi Imperium Osmańskie. Lata 70-te były fatalne dla Wysp pod względem gospodarczym. Niski wzrost gospodarczy w połączeniu z permanentnymi strajkami mógł świadczyć, że kraj chyli się ku upadkowi.
Przystąpienie w 1973 roku do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, zamienionej później na Unię Europejską, stanowiło desperacką próbę uczynienia brytyjskiej gospodarki bardziej konkurencyjną. Według tygodnika, zbliżenie do Europy albo polityka Margaret Thatcher, przyniosły oczekiwane ożywienie gospodarcze.
Najbardziej odczuwalne zmiany zaszły w Londynie. Miasto to po drugiej wojnie światowej przechodziło trudny okres. Między rokiem 1939 a początkiem lat 90-tych XX wieku jego populacja skurczyła się o jedną czwartą. Ale już na początku XXI wieku mówiło się, że Londyn może wyprzedzić Nowy Jork jako światowe centrum finansowe.
Jednak obecnie – według The Economist – dobra passa Londynu zmienia się w upadek. Światowy charakter stolicy przyniósł miastu rozwój, ale nie był akceptowany przez resztę kraju.
Od czasu kryzysu 2008 roku Wielka Brytania zmaga się z dwoma istotnymi problemami. Są to: spadające z roku na rok płace realne i niska wydajność gospodarki. Ta sytuacja wywołała fatalne skutki polityczne, które stworzyły dalsze zagrożenie dla ekonomii. Przynależność do Unii Europejskiej okazała się bowiem wygodnym wytłumaczeniem brytyjskich problemów gospodarczych, Opinię tę szczególnie pokochały tabloidy.
Kampania na rzecz wyjścia z Unii Europejskiej wiązała się z nacjonalistycznymi hasłami oraz przekonaniem, że Unia jest tworem upadającym, natomiast Wielka Brytania samodzielnie może zwiększyć swoje znaczenie w świecie. Jak pisze tygodnik, niektórzy wierzyli, że Wielka Brytania stanie się “Singapurem nad Tamizą”.
Według The Economist Theresa May jest „bardziej święta od papieża”
Wyniki referendum wpłynęły zdecydowanie na politykę rządu. Jak pisze The Economist, brytyjska premier, która w czasie kampanii przedreferendalnej była przeciwniczką Brexitu, po ogłoszeniu wyników stała się „bardziej święta od papieża” w realizowaniu decyzji o wyjściu ze Wspólnoty. W nowym rządzie na kluczowych stanowiskach znaleźli się więc zwolennicy Brexitu. Sposób prowadzenia negocjacji zmierzać może do całkowitego zerwania ze Wspólnotą.
Mey interpretuje również wyniki jako antyestablishmentowe, dlatego jej retoryka wymierzona jest często w sfery biznesowe. Jednak takie działanie jest zbyt słabe, by przekonać do siebie lewicowych wyborców, ale z drugiej strony wystarczające, by zaalarmować przedsiębiorców.
W opinii The Economist, Partia Konserwatywna przestaje już być reprezentantem środowisk gospodarczych. Zdaje się przedkładać ideologię nacjonalistyczną nad interesy ekonomiczne. Jej politycy nie wyróżniają się już kompetencjami, jak to było wcześniej. Wyniki rozmów w sprawie wyjścia z Unii najprawdopodobniej jednak nie zadowolą ani zwolenniku, ani przeciwników Brexitu.
W komentarzu przewiduje się zwycięstwo Partii Pracy w 2020 roku i rozpoczęcie zapowiadanej polityki zwiększania wydatków budżetowych, które będą musiały zostać pokryte z rosnących podatków dla biznesu. Jednak nie uda się uniknąć zwiększenia deficytu budżetowego. To spowoduje zwiększenie kosztów zadłużenia i wzrost oprocentowania kredytów na sfinansowanie deficytu. Kapitał zacznie ostatecznie wypływać z Wysp
Źródło – The Economist
To efekt nieodpowiedzalności populistyczno – nacjonalistycznych władz. Aktualna gospodarcza katastrofa w W. Brytanii jest ostrzeżeniem dla Polski. Polska nie tylko kopiuje te błędy ale dodaje swoje lokalne demony.