Operacja w Libanie będzie dłuższa niż planowano
Zdaniem amerykańskiej telewizji CNN ostre starcia na granicy Izraela z Libanem pokazują, że zwycięstwo w wojnie z Hezbollahem może nie być łatwe. Na północy Izraela sytuacja jest ciężka już od roku, ale wkroczenie wojsk do Libanu sprawia, że liczba ofiar konfliktu może się zwiększyć. Jedyny szpital funkcjonujący przy granicy z Libanem i Syrią przyjmuje od miesięcy ofiary ostrzału przez granicę, w tym dzieci, ale teraz spodziewa się napływu jeszcze większej liczby rannych.
Początkowo zakładano, że operacja lądowa będzie miała ograniczony charakter, teraz okazuje się, że trzeba być przygotowanym na dłuższą wojnę. W tej chwili w akcję zaangażowane są jednostki z czterech dywizji. Tajemnicę stanowi liczna żołnierzy, jednak CNN zauważa, że jedna dywizja liczy od 10 do 20 tysięcy ludzi.
Jednocześnie Izrael zażądał, by swoje miejsca zamieszkania opuścili mieszkańcy jednej czwartej terytorium Libanu. Według danych ONZ w sumie 1,2 miliona osób już opuściło swoje domy. Według cytowanego przez stację Daniela Sobelmana, eksperta do spraw bezpieczeństwa międzynarodowego z Uniwersytetu w Jerozolimie, IDF celowo nie ujawniały szczegółów dotyczących zakresu operacji.
Operacja ma potrwać do czasu całkowitego zniszczenia infrastruktury Hezbollahu, ale – zdaniem eksperta – wiadomo, że taka infrastruktura nie rozciąga się tylko na kilka kilometrów od granicy. Rozciąga się ona aż do Bejrutu, a nawet dalej w północnej części kraju do Doliny Bekaa. Jeśli tak jest, zlikwidowanie jej będzie oznaczać bardzo długą operację.
Taka sytuacja budzi niepokój po obu stronach granicy. Większość mieszkańców obu krajów pamięta jeszcze skutki konfliktu z 2006 roku znanego w Izraelu jako „druga wojna libańska”. Faktycznie – zauważa CNN – była to trzecia wojna. Po raz pierwszy izraelskie wojska wkroczyły do Libanu w 1978 roku, a później w 1982 roku.
Liczba ofiar będzie dużo większa niż w 2006 roku
Liczba ofiar podczas poprzedniej operacji nie była duża w porównaniu z możliwymi skutkami obecnej. Po stronie libańskiej zanotowano ich wtedy 1100, a izraelskiej 170 w tym 120 żołnierzy. Od czasu rozpoczęcia obecnej operacji 16 września liczba ofiar po stronie libańskiej przekroczyła już 1500, a na razie nie zapowiada się jej rychłe zakończenie.
Izrael – podaje CNN – został już skrytykowany przez kilka organizacji międzynarodowych za eskalację konfliktu. Zdaniem ONZ Hezbollah wystrzeliwuje rakiety w stronę Izraela, co zmusiło tysiące mieszkańców tego kraju do opuszczenia swoich domów. Jednocześnie Izrael nasilał swoje ataki powietrzne na południowy Liban, a jednocześnie ostrzegał, że nasili je jeszcze bardziej, co zwiększało niestabilność w regionie.
Straty Izraela są znacznie niższe w tym konflikcie i ograniczają się głównie do żołnierzy. Przynajmniej 14 żołnierzy zostało zabitych, ale do szpitala na granicy stale napływa strumień rannych. W ciągu ostatnich kilku dni trafiło ich tam ponad stu. Obie strony konfliktu potwierdzają informacje o zaciętych starciach.
Opór Hezbollahu okazał się zaskakująco silny, biorąc pod uwagę, że niedawno udało się zgładzić prawie całe kierownictwo organizacji. Zginął nawet jej wieloletni przywódca Hasan Nasr Allah. Jednocześnie organizacja kontynuuje ataki rakietowe na Izrael. Chociaż większość rakiet udaje się strącić, niektóre docierają do celu. Niedawno dwie osoby zginęły w przygranicznym mieście Kirjat Szemona.
Walka w górzystym terenie na południu Libanu jest sporym wyzwaniem dla żołnierzy uczestniczących w operacji lądowej. Trudniej walczy się tam niż w Gazie. Ponadto bojownicy Hezbollahu są lepiej wyposażeni w broń, którą dostarcza Iran. Są też lepiej wyszkoleni, niż terroryści z Gazy.
Trudno potwierdzić informacje nadchodzące z frontu, ponieważ izraelscy żołnierze nie mogą wypowiadać się dla mediów. Formalnie izraelska armia jest lepiej wyposażona, ale na korzyść Hezbollahu działają warunki terenowe, górzysty teren. Hezbollah jest najsilniejszą siłą w rejonie. Mimo długotrwałych ataków z powietrza nie udało się jej dostatecznie osłabić. Bojownicy działają na własnym terenie i mogą tworzyć grupy partyzanckie na zajętych przez Izrael obszarach.
Wojciech Ostrowski
Dodaj komentarz