Dekarbonizacja w Polsce wymaga szybkich zmian w prawie
Polska powinna jak najszybciej wdrożyć zmiany legislacyjne, które przyspieszyłyby inwestycje w odnawialne źródła energii, a tym samym zmniejszyłyby uzależnienie od importu paliw kopalnych − uważają eksperci międzynarodowej kancelarii prawnej DLA Piper. Kluczową barierą w rozwoju zielonej energii są bowiem regulacje dotyczące budowy lądowych farm wiatrowych oraz procedury związane z przyłączeniami nowych projektów do sieci przesyłowych.
W związku z aktualną sytuacją geopolityczną i wojną w Ukrainie wiele krajów Unii Europejskiej, w tym Polska, zapowiedziało intensyfikację działań mających na celu ograniczenia importu surowców energetycznych z Federacji Rosyjskiej. Ma je zastąpić m.in. zielona energia. Pod koniec marca br. polski rząd zadeklarował, że do 2030 r. łączna moc zainstalowana OZE wzrośnie do ok. 50 GW. Wówczas wyniesie niemal tyle, ile obecnie ma cały system energetyczny w naszym kraju. Moc zainstalowana zielonych źródeł energii przekracza dziś 17 GW, z czego połowa przypada na projekty fotowoltaiczne.
Zmiana regulacji szansą dla OZE
Eksperci DLA Piper wskazują, że kluczowa dla przyspieszenia rozwoju sektora energii odnawialnej będzie w najbliższym czasie zmiana regulacji dotyczących inwestycji w lądowe farmy wiatrowe. Rząd wielokrotnie zapowiadał liberalizację tzw. ustawy odległościowej, lecz do tej pory nie podjęto żadnych prac legislacyjnych. Tymczasem według Komisji Europejskiej osiągnięcie celów klimatycznych w Polsce w 2030 r. będzie wymagać zwiększenia mocy lądowych farm wiatrowych z obecnych 7,6 GW do 17−27 GW.
– Wojna w Ukrainie zdecydowanie przyspieszyła działania UE w kierunku poszukiwań nowych źródeł energii i zmniejszenia uzależnienia od paliw z Rosji. Pojawiają się głosy, także w Polsce, o możliwym powrocie do węgla. Naszym zdaniem jest to jednak scenariusz całkowicie nierealny, biorąc pod uwagę cele klimatyczne i wysokie ceny uprawnień do emisji. Polska ma szansę w krótkim czasie skokowo zwiększyć moce wytwórcze zielonej energii, jeśli zostaną zniesione bariery blokujące rozwój farm wiatrowych i usprawnione procedury związane z przyłączeniami nowych projektów do sieci – ocenia Łukasz Jankowski, counsel i szef praktyki energetycznej w warszawskim biurze DLA Piper.
Ustawa 10H ogranicza rozwój energetyki wiatrowej
Rozwój energetyki wiatrowej hamuje tzw. ustawa 10H. W 2016 r. wprowadziła ona zakaz lokowania instalacji w odległości mniejszej niż dziesięciokrotność wysokości wiatraka od najbliższych zabudowań. Warto zaznaczyć, że przepisy w Polsce są najsurowsze w UE. W większości państw członkowskich turbiny mogą powstawać w odległości 500 m od zabudowań. Jak szacuje think-tank Ember, zasada 10H wyłączyła z inwestycji wiatrowych ponad 99 proc. polskich gruntów i ograniczyła łączną moc zainstalowaną w tej technologii maksymalnie do ok. 10 GW.
– Zwiększanie produkcji energii ze źródeł odnawialnych nie jest kampanią wyłącznie o przyszłość planety czy lepszą jakość powietrza, ale również kwestią bezpieczeństwa energetycznego. Odblokowanie rozwoju lądowej energetyki wiatrowej pomoże Polsce w uniezależnieniu się od rosyjskiego węgla i gazu – dodaje Łukasz Jankowski.
Liberalizacją zasady 10H zajmuje się Ministerstwo Rozwoju i Technologii, które pod koniec ub.r. skierowało projekt do konsultacji publicznych. Według resortu nowelizacją ustawy odległościowej parlament miałby się zająć w II kwartale 2022 r.
Nakłady finansowe najmniejszym problemem
Kolejnym czynnikiem, który blokuje rozwój energetyki odnawialnej, są w ocenie prawników z DLA Piper nieprzejrzyste procesy administracyjne. Ich następstwem są znaczne opóźnienia w przyłączaniu do sieci nowych projektów, prowadzonych zarówno przez inwestorów, jak i prosumentów.
Poważnym wyzwaniem jest również włączenie OZE do planowania przestrzennego i środowiskowego. Uzyskiwanie pozwoleń dla farm wiatrowych czy fotowoltaicznych stanowi złożony system. Kluczowy dla przyspieszenia inwestycji w odnawialne źródła i spełnienia przez Polskę celów klimatycznych będzie też rozwój sieci elektroenergetycznych. Jak szacuje rząd, może on wymagać inwestycji w infrastrukturę przesyłową i dystrybucyjną rzędu 100 mld zł.
– Budowa farm wiatrowych wymaga znacznych nakładów finansowych, ale o to najmniej bym się dziś obawiał – mówi Jacek Giziński, partner współzarządzający warszawskim biurem DLA Piper. – Od lat widzimy ogromne zainteresowanie inwestorów projektami związanymi z zieloną energią, czego najlepszym przykładem jest szybkie tempo rozwoju fotowoltaiki. Polski rynek OZE jest bardzo atrakcyjny dla inwestorów zagranicznych, w tym funduszy infrastrukturalnych, podmiotów zarządzających aktywami i deweloperów – zapewnia.
Szacunki Agencji Rynku Energii z lutego br. wskazują, że pod względem mocy zainstalowanej OZE stanowiły ok. 30 proc. wszystkich źródeł energii. Realna produkcja OZE była jednak znacznie niższa − wyniosła ok. 17 proc.
Źródło informacji: materiały prasowe
Dodaj komentarz