Menu
Menu

System ochrony zdrowia w czasach pandemii

Po ponad 2 latach od wykrycia pierwszego przypadku w naszym kraju Covid-19 jest wciąż obecny. Zapowiadają się kolejne fale, choć trzeba mieć nadzieję, że mniej groźne od początkowych. Można jednak zadać pytania, jak system ochrony zdrowia poradził sobie z pandemią, jakie wyzwania przed nim stoją i jakie są jego bieżące priorytety.

pandemia

Przez 2 lata szpitale musiały zmagać się z tysiącami pacjentów, często w ciężkim stanie, których należało izolować, co negatywnie wpłynęło na i tak już słabo wydajny system. Jeszcze nie skończyła się pandemia, a już nowe wyzwanie stanęło przed polskim systemem opieki zdrowotnej. Tym razem związane jest ono z sytuacją u naszego wschodniego sąsiada.

Skutki pandemii dotknęły nie tylko zarażonych koronawirusem. Ograniczenia związane z przemieszczaniem się, tworzenie oddziałów covidowych i leczenie na odległość wpłynęły na kondycję całego społeczeństwa. Statystyki pokazują nagły wzrost liczby zgonów, z których wiele nie było powiązanych bezpośrednio z pandemią. Dodatkowo izolacja sprawiła, że część społeczeństwa musi dziś korzystać z pomocy psychologa.

Zdaniem prezydenta Andrzeja Dudy polska służba zdrowia w czasie pandemii zdała egzamin. Nie było konieczności wybierania, komu udzielić pomocy, nie było również problemów z zapewnieniem miejsc na oddziałach covidowych. Opozycja jednak podkreśla, że śmiertelność związana z zakażeniem koronawirusem była w Polsce jedną z najwyższych w Europie.

Jednym ze skutków pandemii było zachwianie światowych łańcuchów dostaw. Zdaniem dr. Jakuba Gierczyńskiego Polska powinna zwiększyć swoją samowystarczalność w dziedzinie produkcji leków. Chodzi głównie o leki podstawowe, z których korzysta najwięcej pacjentów. Wydaje się więc, że bezpieczeństwo lekowe jest dziś równie ważne jak bezpieczeństwo energetyczne. Przez lata przemysł farmaceutyczny uzależniał się od dostaw komponentów z Chin. W dobie pandemii ujawniły się negatywne skutki tego procesu.

Zmiany struktury dostaw nie da się wprowadzić natychmiast. Na razie ważne jest tworzenie zapasów substancji czynnych leków. Ponieważ są one produkowane głównie za granicą, ich dostawy mogą zostać łatwo zakłócone wskutek niestabilnej sytuacji na światowym rynku lub innych zagrożeń. Być może nie uda się stworzyć systemu rezerw gwarantujących zabezpieczenie wszystkich potrzeb, ale najważniejsze jest, żeby zyskać czas na reakcję w sytuacji kryzysowej.

Wojna w Ukrainie nowym wyzwaniem dla polskiego systemu ochrony zdrowia

Choć pandemia przygasa, system ochrony zdrowia w Polsce staje przed kolejnymi wyzwaniami. Tym razem na próbę wystawia jego wydajność wojna w Ukrainie. Do Polski w ciągu kilku miesięcy trafiło ok. 3 milionów uchodźców. Gwałtownie wzrosło więc zapotrzebowanie na leki i usługi medyczne. Do naszego kraju trafiają w dużej mierze kobiety z dziećmi, często też ludzie chorzy, a nawet ranni żołnierze. Kluczowe jest zapewnienie im dostępu do usług medycznych. Dodatkowo musimy przygotować się na zapewnienie wsparcia psychologicznego, zwłaszcza dzieciom. To olbrzymie wyzwanie wymaga wsparcia ze strony europejskiej wspólnoty – stwierdził Radosław Sierpiński, prezes Agencji Badań Medycznych podczas konferencji „Odporny i stabilny system ochrony zdrowia – bezpieczeństwo zdrowotne w dobie kryzysów”, zorganizowanej przez Instytut Rozwoju Spraw Społecznych oraz Fundację Kulskich.

Zdaniem ministra zdrowia Adama Niedzielskiego opieka zdrowotna dla jednego miliona uchodźców zwiększa koszty o 300 mln zł. W tej sytuacji konieczne jest stworzenie mechanizmów dodatkowego finansowania służby zdrowia.

Brak lekarzy i personelu

Dla niektórych komentatorów pandemia stanowi dowód na potwierdzenie tezy, że publiczna służba zdrowia radzi sobie gorzej od prywatnej. Można jednak zadać w tym miejscu pytanie: skoro prywatna służba zdrowia jest bardziej efektywna, to skąd kolejki do weterynarzy, przecież w większości przychodnie weterynaryjne są prywatne?

Jedną z podstawowych bolączek polskiego systemu opieki zdrowotnej jest brak lekarzy. Statystycznie na 1000 mieszkańców w Polsce przypada jedynie 2,3 lekarza. Sytuację pogarsza odpływ personelu za granicę. Chociaż rząd zapowiada podwyżki płac, które mają zahamować wyjazdy medyków, a nawet zachęcić personel do powrotu, wyjazd wciąż pozostaje atrakcyjny finansowo.

Jeśli chodzi o liczbę lekarzy na 1000 mieszkańców, jesteśmy daleko w tyle za Francuzami (6,53), Hiszpanami czy Niemcami (po 4,3). Jednak w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi albo Kanadą sytuacja w kraju nie wydaje się taka zła. Tam wskaźniki sytuują się na poziomie odpowiednio 2,6 i 2,44 (dane z portalu ourworldindata.org). Co ciekawe, gdy spojrzymy na dane dotyczące dalszego spodziewanego trwania życia z Polski (77 lat), Stanów Zjednoczonych (78 lat) i Kanady (83 lata), czyli krajów o podobnej liczbie lekarzy na 1000 mieszkańców, widać, że o długości życia decydują również inne czynniki, w tym dostępność usług medycznych. Wskazują na to dane dotyczące średniego spodziewanego trwania życia na biednej Kubie − 78 lat − i w sąsiednich krajach Ameryki Łacińskiej − między 68 a 74 lata (dane z portalu worldpopulationreview.com).

Średnia długość życia Polaków

Na tle Unii Europejskiej polskiego społeczeństwa nie można jednak uznać za zdrowe. Średnie spodziewane dalsze trwanie życia w chwili narodzin według danych OECD w 2018 r. było niższe od średniej unijnej. Pod tym względem ciągle widać znaczącą różnicę między krajami „starej” i „nowej” Unii. Wszystkie kraje starej Unii znajdują się powyżej średniej, zaś spośród nowych członków z Europy Centralnej powyżej średniej znalazła się jedynie Słowienia. Dla Europy Centralnej charakterystyczna jest też znacznie większa różnica między średnim spodziewanym dalszym trwaniem życia u kobiet i mężczyzn. Dawny podział na Zachód i Wschód widoczny jest też wśród państw nienależących do Unii. Obok różnic gospodarczych do nadrobienia zostały więc nowym członkom UE spore zaległości w kwestiach zdrowotnych.

Problem braku lekarzy może być jednym z czynników wpływających na powyższe dane. Na portalu Money.pl czytamy: „W Polsce brakuje lekarzy, a zwłaszcza specjalistów. Pandemia koronawirusa tylko uwidoczniła te braki. Wiele szpitali musi zawieszać oddziały z powodu braków kadrowych. Ostatni przykład to Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie czasowo zamknięto chirurgię. Podobny los spotkał wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 2 w Rybniku”.

Kolejki do lekarzy mogą zostać nieco rozładowane poprzez większe zaangażowanie farmaceutów. Jak stwierdziła Katarzyna Rumiancew, główny analityk Warsaw Enterprise Institute, podczas konferencji „Odporny i stabilny system ochrony zdrowia – bezpieczeństwo zdrowotne w dobie kryzysów”, umiejętności farmaceutów powinny być efektywnie wykorzystane do odciążenia placówek POZ podczas pierwszego kontaktu z chorymi. − Farmaceuci to nie tylko sprzedawcy leków, mają konkretną wiedzę medyczną, która często w pierwszym kontakcie jest wystarczająca. Przykładowo w zmierzenie ciśnienia czy przedłużenie recepty nie trzeba angażować lekarzy POZ − przekonuje.

Wojciech Ostrowski

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. czytaj więcej ROZUMIEM