Biznes wyczekuje zmian
Sytuacja gospodarcza dla przedsiębiorstw nie jest łatwa. Cały czas mamy do czynienia z wysoką inflacją, wysokimi kosztami finansowania, jednymi z najwyższych w Europie cenami nośników energii, a także niepewnością geopolityczną. Przedsiębiorcy zrzeszeni w BCC zgłaszają, że mają kłopoty nie tylko ze znalezieniem pracowników, lecz także pracowników w określnych zawodach. To oznacza, że na rynku pracy mamy nie tylko lukę ilościową, ale także jakościową – mówi dr Jacek Goliszewski, prezes Business Centre Club.

dr Jacek Goliszewski, prezes Business Centre Club
Jakie zmiany w przepisach prawnych, dokonane w ostatnich latach, miały największy wpływ na warunki rozwoju przedsiębiorczości w Polsce?
− Polska gospodarka dynamicznie się rozwija, ale stabilność regulacyjna wciąż pozostawia wiele do życzenia. Przedsiębiorcy mierzą się z częstymi zmianami w systemie podatkowym, przepisach dotyczących zatrudnienia oraz obowiązkach sprawozdawczych. Ale przede wszystkim nasz rynek jest przeregulowany. Dlatego z zadowoleniem przyjęliśmy inicjatywę utworzenia zespołu deregulacyjnego Rafała Brzoski. BCC jest członkiem tego grona. Zespół, choć w rzeczywistości są to setki ekspertów, pracuje nad siedmioma grupami tematycznymi, w ramach których wypracowywane są propozycje konkretnych zmian. Tych propozycji jest bardzo dużo, co może przytłaczać, ale to właśnie doskonale pokazuje, w jak skomplikowanym systemie poruszają się na co dzień polscy przedsiębiorcy. Nasz system podatkowy nigdy nie należał do najprostszych, a po nieudanej reformie Polskiego Ładu poziom dezorientacji przedsiębiorców był wyjątkowo wysoki. Materiał, jaki otrzyma rząd, jest doskonałym narzędziem do stworzenia spójnego, przyjaznego biznesowi środowiska i przekazania impulsu gospodarce. Mamy nadzieję, że politycy skorzystają z niego jak najszerzej.
Z drugiej strony pozytywnie oceniamy zmiany w ostatnich latach w zakresie digitalizacji procesów administracyjnych, które przyspieszają i ułatwiają prowadzenie działalności. Kluczowe jednak pozostaje to, by nowe regulacje były konsultowane z biznesem i przewidywalne w dłuższej perspektywie. Muszę jeszcze powiedzieć o sprawie składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Wprowadzane są obecnie zmiany w jej naliczaniu przez rząd. Jednak to nie są zmiany, o których była mowa w kampanii wyborczej, a więc powrót do sposobu naliczania składki sprzed Polskiego Ładu, a samo ich procedowanie i wprowadzanie jest zdecydowanie za długie.
Jak polscy przedsiębiorcy zdali egzamin z wykorzystywania środków unijnych w poprzednich perspektywach? Czy nadal jest to atrakcyjne narzędzie wsparcia biznesu?
− 20 lat Polski w Unii Europejskiej pokazuje, że polscy przedsiębiorcy zdali egzamin celująco. Wsparcie ich środkami unijnymi z pewnością przyczyniło się do jeszcze szybszego wzrostu naszej gospodarki. Przez ostatnie 20 lat PKB naszego kraju zwiększyło się dwukrotnie. Pod względem tempa wzrostu gospodarczego jesteśmy w czołówce Europy. Pomimo turbulentnych czasów wojny za naszą granicą, inflacji czy niepewnej sytuacji geopolitycznej polscy przedsiębiorcy wciąż chętnie korzystają z funduszy na rozwój firm.
Patrząc bardziej szczegółowo, polskie firmy bardzo dobrze wykorzystały środki unijne na rozwój technologii, automatyzację i ekspansję rynkową. Dzięki temu wiele przedsiębiorstw zyskało przewagę konkurencyjną. Jednak procedury aplikacyjne często są skomplikowane, ich rozpatrywanie trwa bardzo długo − w przypadku większych projektów nawet ponad rok, a ich rozliczanie jest nadmiernie sformalizowane. W nowej perspektywie unijnej kluczowe jest, aby te fundusze były jeszcze bardziej dostępne dla MŚP i wspierały transformację cyfrową oraz zieloną gospodarkę.
Jak obecna sytuacja gospodarcza w Polsce wpływa na kondycję małych i średnich przedsiębiorstw? Jakie są główne wyzwania, przed którymi stoją przedstawiciele MŚP?
− Sytuacja gospodarcza dla przedsiębiorstw nie jest łatwa. Cały czas mamy do czynienia z wysoką inflacją, wysokimi kosztami finansowania, jednymi z najwyższych w Europie cenami nośników energii, a także niepewnością geopolityczną. Przedsiębiorcy zrzeszeni w BCC zgłaszają, że mają kłopoty nie tylko ze znalezieniem pracowników, lecz także pracowników w określnych zawodach. To oznacza, że na rynku pracy mamy nie tylko lukę ilościową, ale także jakościową.
Wszystkie te sprawy zauważalnie utrudniają przedsiębiorcom bieżące działania, ale przede wszystkim zakłócają procesy planowania, prognozowania, uniemożliwiają rzetelne analizy i określanie rentowności. Z drugiej strony firmy muszą dostosowywać modele biznesowe do zmieniających się warunków, inwestować, podejmować decyzje. To wszystko sprawia, że działają w trudnym otoczeniu, co szczególnie mocno dotyka sektor MŚP.
Jakie są kluczowe oczekiwania polskich przedsiębiorców wobec rządu i instytucji wspierających biznes? Czy można mówić tu o wartościowym dialogu?
− Tych oczekiwań jest dużo. Przede wszystkim przedsiębiorcy potrzebują strategii gospodarczej dla kraju. Tej krótkookresowej, określającej działania do walki z bieżącymi trudnościami, o których wspominałem, ale także długookresowej, tj. określenia całościowej, spójnej wizji, m.in. tego, gdzie Polska i polska gospodarka mają być w perspektywie 3−5 lat. W jakie gałęzie i branże będziemy inwestować, a w jakie nie? Czy chcemy być krajem produkcyjnym, czy stawiamy na centra usługowe? Jak zwiększać konkurencyjność gospodarki?
Drugi ważny postulat to system podatkowy. Uważamy, że Polskę po 34 latach transformacji stać wreszcie na stabilny, przejrzysty i przewidywalny system podatkowy. Na spotkaniu z ministrem finansów w czerwcu ub.r. zaapelowaliśmy, jako BCC, o przeprowadzenie Dużej Reformy Podatkowej i przedstawiliśmy dokument kierunkowy, zawierający 12 konkretnych postulatów dla takiej reformy. Następny postulat to zmiana miksu energetycznego naszej gospodarki na rzecz tańszych i odnawialnych źródeł energii. Jak wspomniałem, ceny nośników energii w Polsce są bardzo wysokie, co automatycznie przekłada się na wyższe koszty i ceny naszych produktów i usług. Przedsiębiorcy niezmiennie oczekują stabilności regulacyjnej i skutecznej walki z biurokracją. Kluczowe są też działania na rzecz przezwyciężenia luki ilościowej i jakościowej na rynku pracy, które uwzględnią zmieniające się potrzeby gospodarki.
Jeśli chodzi o dialog, jest on niezbędny, ale wymaga większej otwartości ze strony decydentów na głos biznesu. BCC regularnie przedstawia postulaty przedsiębiorców, licząc na ich uwzględnienie w procesie legislacyjnym. Postulujemy także utworzenie stanowiska wicepremiera ds. gospodarki.
Jakie trendy obserwowane na rynku pracy w Polsce są dziś kluczowe z perspektywy pracodawcy i pracownika?
− O luce ilościowej i jakościowej na rynku pracy już wspominałem. Z drugiej strony coraz powszechniejsza w naszym życiu sztuczna inteligencja spowoduje, że praca stanie się bardziej efektywna, a na niektóre miejsca pracy rekrutacja przestanie być potrzebna. Na to wszystko nakłada się zmiana prawna – usankcjonowanie pracy zdalnej, z której chętnie korzysta zwłaszcza pokolenie Z. Coraz większa reprezentatywność tego pokolenia na rynku pracy wymaga zmiany nastawienia i oferty pracodawców. Jednocześnie pracodawcy coraz częściej szukają pracowników o wysokich kompetencjach cyfrowych. Rośnie też znaczenie well-beingu w miejscu pracy – firmy, które dbają o komfort pracowników, lepiej radzą sobie z zatrzymywaniem talentów.
Również czynniki zewnętrzne, np. wysoka inflacja i sytuacja gospodarcza w kraju, nie mogą pozostawać bez wpływu na rynek pracy. Pracodawcy muszą podwyższać wynagrodzenia, aby zastopować odpływ pracowników z miejsc pracy, a pracownicy, pomimo podwyżek, nie są zadowoleni z wysokości swoich wynagrodzeń. To tzw. presja płacowo-inflacyjna, która nie jest korzystna dla gospodarki, bo ważnym elementem wzrostu płac powinna być wydajność pracy.
Obecny rynek pracy jest rynkiem pracownika, co ma swoje wady i zalety, niemniej w dłużej perspektywie powinniśmy dążyć do zrównoważonego rynku pracy.
Jak wzmożony napływ migrantów do Polski rzutuje na rynek pracy? Jakie zmiany w polityce migracyjnej państwa mogłyby wspierać gospodarkę?
− Migranci są istotnym wsparciem dla polskiego rynku pracy, szczególnie w sektorach, gdzie brakuje rąk do pracy, np. w budownictwie, transporcie czy usługach. Jednak polityka migracyjna wymaga lepszej koordynacji i uproszczenia procedur legalizacji pobytu i zatrudnienia. Gdyby nie uchodźcy z Ukrainy, niektóre branże miałyby bardzo duże trudności w znalezieniu pracowników.
Obserwujemy, że przedsiębiorstwa legalnie zatrudniające cudzoziemców znajdują się w trudnej sytuacji, bowiem nielegalne zatrudnienie zaburza konkurencyjność na rynku pracy. Przepisy prawa powinny być tworzone w taki sposób, aby tym, którzy działają zgodnie z prawem, zapewnić swobodę prowadzenia firmy i poczucie stabilności, a tym, którzy prawa nadużywają, powinny tę działalność blokować. To założenie warto przyjąć jako fundament wszelkiego rodzaju projektów i działań w obszarze zatrudnienia cudzoziemców.
Warto także inwestować w integrację i naukę języka, żeby migranci mogli łatwiej odnaleźć się nie tylko na rynku pracy, lecz także w naszym społeczeństwie. Tym samym potrzebna jest nam spójna i przemyślana polityka imigracyjna.
Jakie kompetencje są dziś najbardziej poszukiwane przez pracodawców? Czy system edukacji jest dostosowany do potrzeb rynku?
− Największe zapotrzebowanie jest na specjalistów IT, inżynierów, analityków danych, a także ekspertów ds. automatyzacji i AI. Niestety system edukacji nie nadąża za tymi zmianami. Potrzebujemy lepszego dopasowania programów nauczania do potrzeb rynku oraz większej współpracy uczelni z biznesem.
BCC od wielu lat współpracuje z uczelniami, nasi przedstawiciele zasiadają w Radach Wydziałów, wspieramy studenckie koła naukowe oraz inne inicjatywy edukacyjne. Działa również Studenckie Forum BCC. Poprzez bezpośrednie kontakty wpływamy na programy nauczania oraz wskazujemy konkretne kompetencje, których oczekuje rynek. Uczestniczymy również w wielu programach mentoringowych − nasi członkowie biorą pod swoje skrzydła młodych, ambitnych ludzi, którzy z łatwością znajdują później zatrudnienie albo rozwijają własne biznesy.
Jakie czynniki geopolityczne najsilniej rzutują dziś na krajowy rynek i jak przedsiębiorcy powinni adaptować się do dynamicznej sytuacji międzynarodowej?
− Otoczenie przedsiębiorstw, szczególnie w ostatnich latach, stało się bardzo dynamiczne. Specjaliści mówią o świecie VUCA, BANI, „czarnych łabędzi”, a więc m.in. o świecie bardzo zmiennym, niejednoznacznym, kruchym, nielinearnym, w którym zawodzą nasze metody planowania i prognozowania, oparte na racjonalności i modelach statystycznych. Wojna w Ukrainie, polityka USA wobec Europy, a zwłaszcza wprowadzone cła, oraz rosnąca rola Chin mają kluczowy wpływ na polski biznes.
Firmy muszą być elastyczne, dywersyfikować rynki zbytu i dostawców oraz śledzić zmiany w polityce, które bardzo szybko wpływają na otoczenie gospodarcze. Geopolityka wpływa także na ceny surowców i kursy walut, co bezpośrednio przekłada się na koszty działalności. To wszystko wymaga od przedsiębiorców zmian w zarządzaniu na rzecz elastycznych, zwinnych i odchudzonych systemów zarządzania, tak by możliwe szybko antycypować możliwe zmiany, szanse i ryzyka oraz wdrażać odpowiednie działania. Konieczne są także zmiany w przywództwie w firmie na rzecz tzw. przywództwa służebnego.
Czy inwestycje w cyfryzację i innowacje są dziś „być albo nie być” firm, które chcą być konkurencyjne?
− Tak, bez innowacji trudno dziś konkurować, więc zdecydowanie to jest „być albo nie być” większości firm. Musimy poprawić konkurencyjność polskich przedsiębiorstw i tym samym gospodarki. Może się to odbyć przede wszystkim poprzez wdrażanie koszto- i energooszczędnych technologii, głównie technologii opartych na sztucznej inteligencji, takich jak automatyka, robotyka, Przemysł 4.0, analityka predykcyjna, chaty GPT.
Tymczasem w Europejskim Rankingu Innowacyjności Polska zajmuje czwarte miejsce od końca, a w publikowanym corocznie Indeksie Gospodarki Cyfrowej i Społeczeństwa Cyfrowego, złożonym z 32 wskaźników, Polska jest w większości z nich poniżej średniej unijnej. Jeśli uwzględnimy przy tym znaczące opóźnienie technologiczne Europy względem USA i Chin, to nasza pozycja staje się jeszcze słabsza. Potrzebujemy tu rozwiązań systemowych, szczególnie ulg inwestycyjnych i podatkowych oraz doradztwa, przede wszystkim dla sektora MŚP.
Czy w obecnych warunkach gospodarczych w strategiach firm wciąż jest miejsce na politykę CSR i zrównoważony rozwój?
− Na początku lat dwutysięcznych BCC zainicjował największą w Polsce kampanię społeczną poświęconą promowaniu idei biznesu odpowiedzialnego społecznie pn. Akcja Społeczna „Podziel się sukcesem”. Od 2006 r. wręczamy Medale Solidarności Społecznej oraz prowadzimy konkurs Firma Dobrze Widziana. BCC zachęca przedsiębiorców do angażowania się w różne formy wsparcia społecznego, do wspierania organizacji pozarządowych, lokalnych ośrodków pomocowych, fundowania stypendiów dzieciom itd. Moim zdaniem w strategiach firm wciąż jest miejsce na politykę CSR i ESG. Klub cały czas prowadzi wśród przedsiębiorców działania edukacyjne i warsztatowe w tych obszarach. Eksperci BCC współtworzą i opiniują ustawy gospodarcze pod kątem zrównoważonego rozwoju, uczestniczą w pracach komisji i rad pracujących nad tym polem działalności biznesowej. Nasi przedstawicie zasiadają w kapitułach najważniejszych w Polsce konkursów poświęconych CSR i ESG, takich jak Raporty Zrównoważonego Rozwoju czy Dobroczyńca Roku.
Powiem więcej, odpowiedzialność społeczna biznesu i zrównoważony rozwój to już nie tylko dodatkowe działania, ale konieczność. Klienci i inwestorzy oczekują od firm działań proekologicznych i społecznych. Choć w czasach niepewności gospodarczej wydaje się to wyzwaniem, to firmy, które inwestują w ESG, są lepiej postrzegane i mają większą stabilność w dłuższej perspektywie.
Rozmawiała Małgorzata Szerfer-Niechaj
Zdjęcie: BCC
Dodaj komentarz