Do 2020 roku zabraknie nam 1 miliona pracowników
Jak wynika z opublikowanego przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców raportu “Jak zapobiec polskiej katastrofie demograficznej” sytuacja demograficzna naszego kraju jest nader niepokojąca. Do 2020 roku na rynku pracy może zabraknąć 1 miliona pracowników.
W opracowaniu zwraca się uwagę, że zgodnie z danymi GUS-u, do 2050 roku populacja Polski zmniejszy się z 38 do 34 milionów. W tym też roku ponad 10% Polaków stanowić będą osoby w wieku 80 lat i więcej, a ponad 30% osoby w wieku 65 lat i więcej. Jedną z najgroźniejszych konsekwencji tej zmiany będzie załamanie się systemu emerytalnego. W Polsce podobnie jak w wielu krajach europejskich obowiązuje repartycyjny system emerytalny. Osoby pracujące odprowadzają składki emerytalne, z których płacone są emerytury.
System ten sprawdza się tak długo, jak długo suma wypłacanych emerytur równoważona jest przez wysokość płaconych składek. Jednak w sytuacji ciągłego starzenia się społeczeństwa i niskiego współczynnika urodzin, liczba osób płacących składki jest zbyt mała, by system funkcjonował. O skali problemu świadczą liczby. W 2015 roku suma świadczeń emerytalnych wyniosła 170 miliardów złotych podczas, gdy całkowite wydatki budżetowe to ok. 312 miliardów.
Chociaż tendencja do zmniejszania się liczby urodzin ma charakter ogólnoeuropejski, to w Polsce przybrała ona katastrofalne rozmiary. Na 100 kobiet w wieku rozrodczym przypada tu tylko 133 dzieci, podczas, gdy wartość gwarantująca prostą zastępowalność pokoleń to 210 dzieci. Najgorzej było w roku 2013, gdy wartość ta wyniosła 126 dzieci na 100 kobiet. Problemy demograficzne zaczęły się po upadku PRL-u w 1989 roku i stale narastają. W 2015 roku Polska bod względem dzietności znajdowała się na 216 miejscu w świecie.
Rozwiązanie tego stanu rzeczy – według autorów opracowania – powinno dokonać się na trzech płaszczyznach. Pierwsza to spójna polityka prorodzinna, zachęcająca do rodzenia dzieci i zmniejszająca obciążenia finansowe wynikające z ich posiadania. Jednak nawet gwałtowny wzrost liczby urodzin nie zniweluje problemów demograficznych, które narosły w ciągu ostatnich 26-u lat. Dlatego autorzy postulują ułatwienia w przyjmowaniu imigrantów. Ułatwienia te mają dotyczyć głównie osób pochodzących z krajów, gdzie wyznaje się podobny system wartości i o podobnym dziedzictwie kulturowym, co ułatwi imigrantom asymilację. Trzecią płaszczyznę ma stanowić dążenie do powrotu emigrantów, którzy opuścili Polskę po 2004 roku.
Jak wynika z badań opinii publicznej zdecydowana większość Polaków chce posiadać dwoje, lub więcej dzieci. Tylko 4% badanych deklaruje, że nie chce mieć dzieci w ogóle. Jednak większość zwraca uwagę na problemy, które ograniczają możliwości w tej sferze. Za najważniejsze uznaje się problemy ekonomiczne, głównie niskie zarobki netto, następnie małe wsparcie ze strony państwa, słaby dostęp do opieki medycznej oraz mała dostępność żłobków i przedszkoli. Zaledwie 8% badanych uznało, że powodem nieposiadania przez nich dzieci jest chęć kontynuowania kariery zawodowej. Badania poziomu zamożności wskazują natomiast, że ze względu na niskie dochody pracowników w Polsce, rodziny posiadające więcej niż dwoje dzieci są dwukrotnie częściej narażone na ubóstwo niż rodziny bezdzietne, lub posiadające 1 dziecko.
W dziedzinie wspierania rodzin zaszły w ciągu ostatniego roku istotne zmiany. Wprowadzono tzw. nowe becikowe, czyli wsparcie comiesięczne dla rodzin przez pierwszy rok po urodzeniu dziecka. W świadczeniach rodzinnych stosuje się zasadę “złotówka za złotówkę”, przez co osoby przekraczające próg dochodowy nie utracą świadczeń. Jednak najistotniejszym czynnikiem sprzyjającym zwiększeniu liczby urodzin jest program 500+. W badaniach opinii społecznej to właśnie ten program spośród wszystkich programów wsparcia wskazuje się jako najczęściej brany pod uwagą przy podejmowaniu decyzji o urodzeniu dziecka. Autorzy raportu zwracają jednak uwagę, że istotna jest konsolidacja wszystkich świadczeń w jednej instytucji.
Powrotowi emigrantów do kraju nie sprzyjają głównie czynniki ekonomiczne. Jak wskazują dane GUS, w 2014 roku poza granicami przebywało 2,3 miliona osób na stałe zameldowanych w Polsce. Szacuje się, że połowa z nich może pozostać na stałe za granicą. 13% osób dorosłych rozważa emigrację zarobkową, a wśród ludzi młodych odsetek ten wynosi 40%. Szokująca jest odpowiedź na pytanie, jakie zarobki skłoniłyby osoby badane do zaniechania emigracji? Odpowiadały one, że 2400 zł miesięcznie, co świadczy o skali ubóstwa naszego społeczeństwa.
Jedną z przyczyn niskich zarobków są jedne z najwyższych w świecie składki na obowiązkowe ubezpieczenia. Przy zarobkach brutto 4000 zł pracodawca ponosi koszt 4824 zł a pracownik otrzymuje do ręki 2854 zł. Wysokie składki na ubezpieczenia niszczą drobną przedsiębiorczość. Minimalna składka w Polsce jest znacznie wyższa niż w Wielkiej Brytanii i wynosi 1100 zł. bez względu na to, czy firma przynosi zysk? Dodatkowymi problemami zniechęcającymi do pozostania w Polsce są: brak mieszkań na wynajem, oraz opanowanie rynków pracy (zwłaszcza w małych miejscowościach) przez układy towarzysko-koleżeńskie.
Kolejną metoda przełamania kryzysu demograficznego wskazaną przez autorów raportu stanowi imigracja. Jako najbardziej korzystne dla Polski uznali oni przyjmowanie obywateli: Ukrainy, Białorusi i Wietnamu. Szacuje się, że obecnie na terytorium Polski przebywa ok. 1 miliona Ukraińców. Uznawani są oni za dobrych pracowników, chętnych do nauki języka i nowych zawodów. Podobnie wysoko oceniono imigrantów z Białorusi i Wietnamu. Autorzy postulują, by zalegalizować pobyt w Polsce obywateli wspomnianych państw oraz wprowadzić możliwie duże ułatwienia w uzyskiwaniu pracy przez chętnych do przyjazdu stamtąd i osiedlenia się.
Wojciech Ostrowski
Co to za głupi reportaż skoro już od lat brakuje miejsc pracy i jest tysiące ludzi bez pracy i bezrobotnych. Wojciech Ostrowski powinieneś się leczyć a nie pisać bzdury.
Większych bzdur jeszcze nie czytałem, po pierwsze według danych gusu w grudniu 2015 roku było 1,5 mln bezrobotnych, już macie brakujący milion. Problemy mają zawody o niskim statusie lub „przedsiębiorcy” złodzieje którzy chcą płacić ludziom 1300 zł wypłaty.
Kolejna żenada to straszenie niską dzietnością od 20 lat słyszę, a realnie to jesteśmy w stagnacji, czasem z lekkim wzrostem, wystarczy przejrzeć realne, a nie fałszywe dane wzrostu ludności.
A największa bzdura którą wymyślił jakiś totalny idiota to: „Za najważniejsze uznaje się problemy ekonomiczne”, którą rodziny używają jako wymówki. Takiej bzdury nie da się nawet skomentować.
Ostatnia rzecz 90% emigrantów to banda nieudaczników, cwaniaczków, wykolejeńców, ludzi uciekających przed swoją przeszłością, wystarczy tam pojechać i zobaczyć, nie chcemy tej hołoty, wolę uczciwego wietnamczyka czy takiego Bawera Aondo Aka niż jakiegos cwaniaczka, i nieroba który w dzisiejszych czasach nie umie znaleźć roboty za 2400 zł.