Polskie uczelnie muszą zmieć sposób kształcenia
Przyszłość gospodarki zależy nie tylko od rozwoju nauki i budowania kompetencji, lecz także od praktycznego wykorzystania akademickiego dorobku w biznesie – zgadzają się eksperci biorący udział w debacie „Nauka i kompetencje w zmieniającym się świecie”, która odbyła się w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
W ocenie ekspertów sytuacja na świecie będzie coraz bardziej burzliwa. Kolejne kryzysy będą pojawiać się skokowo. Wobec niedoboru kompetencji na świecie konieczne stają się zmiany w systemie edukacji. Absolwentów należy przygotować do tego, żeby potrafili dalej się uczyć, byli otwarci na rozwój, na zmiany i zdobywanie nowych kompetencji, w tym miękkich. − W czasach wymagających dużej elastyczności musimy często zmieniać kompetencje jako pracownicy. Dlatego uczelnie muszą radykalnie zmienić sposób kształcenia w kierunku indywidualizacji czy innych sposobów komunikacji. Uczyć uczenia się – uważa Andrzej Kaleta, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
Potrzebne nowe kompetencje
Dotychczas proces kształcenia odbywał się według kompetencji i umiejętności środowiska akademickiego. Tymczasem szacuje się, że aż 70 proc. obecnych uczniów szkół podstawowych będzie pracować w zawodach, które jeszcze nie istnieją. Zrobotyzowana przyszłość wymaga wysoko rozwiniętych kompetencji miękkich, ze zdolnością do adaptacji na czele. − Od firm i pracowników wymagać się będzie rozwoju nie tylko kompetencji dostosowanych do nowego cyfrowego świata. Ważne są kompetencje miękkie, a z tymi nowe pokolenia mają duży problem – twierdzi Dominika Bettman, dyrektor generalna Microsoftu w Polsce.
Według Artura Skiby, prezesa agencji Antal, kompetencje miękkie zanikają. Jak twierdzi, prosta kompetencja komunikowania się staje się coraz trudniejsza do znalezienia na rynku pracy. Z kolei Zofia Dzik, prezes Instytutu Humanites, jest zdania, że w kwestii kompetencji przyszłości kluczowe jest analizowanie scenariuszy i szybkie reagowanie na zmiany. − Planowanie przyszłości nie może opierać się na kilkuletnich perspektywach. Potrzebujemy umiejętności uczenia się i jednocześnie oduczania. Dobrym przykładem są programiści, którzy mając dobrą pozycję na rynku, nie uczą się nowego, innego języka programowania – tłumaczy.
Nauka i biznes to wciąż dwa światy
Biznes coraz chętniej korzysta z aktywności uczelni, zamawiając przydatne dla siebie badania naukowe o charakterze stosowanym. Przedsiębiorcy zasiadają w radach uczelni wyższych, powstają doktoraty wdrożeniowe. Firmy coraz chętniej podejmują współpracę z uczelniami i włączają się w opracowywanie użytecznych kierunków kształcenia studentów. − Połączenie świata biznesu ze światem nauki wszystkich nurtuje. Bez własnych zasobów nie sprostamy wymogom gospodarki w sytuacji wielkiej dynamiki zmian – ocenia Dominika Bettman.
− Nauka i biznes to wciąż są dwa światy. Badania mają być inspirowane praktyką gospodarczą. Biznes nasz jest odtwórczy, nie może przejść na poziom bardziej innowacyjny. Biznes i nauka muszą się otworzyć, ale to z naszej strony powinno być więcej aktywności – podkreśla Andrzej Kaleta.
Źródło informacji: PAP MediaRoom
Dodaj komentarz