Menu
Menu

Mali i średni przedsiębiorcy decydują o sile polskiej gospodarki

Środki publiczne, które wspierają skok technologiczny, muszą być kierowane w obszary badawczo-rozwojowe i innowacyjne o największym potencjale rozwojowym dla polskiej gospodarki i społeczeństwa – mówi minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz.

Część ekonomistów uważa, że proces migracji z małych miast do metropolii jest zjawiskiem nieodwracalnym, dlatego rząd powinien wspierać raczej mobilność ludności, niż inwestować  w mniejsze ośrodki. Czy wspieranie małych i średnich miast jest więc działaniem na przekór prawom ekonomii?

Jadwiga Emilewicz

Jadwiga Emilewicz – minister przedsiębiorczości i technologii

– Rozwój zrównoważony terytorialnie to główna zasada Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Instrumenty, które oferuje rząd dla małych i średnich miast, trzeba rozpatrywać w kategorii szansy. Nie należy traktować ich jako działanie na przekór prawom ekonomii.

To zestaw instrumentów i inicjatyw, zwiększających szanse małych i średnich miast na przyspieszenie procesów rozwojowych. To od lokalnych włodarzy zależy, czy z nich skorzystają. To oni muszą wykazać się inicjatywą, aktywnością i zaangażowaniem. Jeśli mają ambitną wizję rozwoju miasta, odpowiadającą na potrzeby mieszkańców i z konsekwencją ją realizują, przy pomocy narzędzi oferowanych przez rząd, to z całą pewnością możliwe jest zahamowanie odpływu mieszkańców.

Premier Mateusz Morawiecki podkreślał w Parlamencie Europejskim, że zmniejsza się w Polsce obciążenia dla małych przedsiębiorstw, a nie wielkich korporacji. Czy uważa Pani Minister, że pieniądz pozostawiony w rękach drobnego przedsiębiorcy ma większy pozytywny wpływ na gospodarkę, niż pozostawiony w dużej korporacji?

– Mali i średni przedsiębiorcy decydują o sile polskiej gospodarki. Stanowią 99 % wszystkich przedsiębiorstw w Polsce, generują dwie trzecie miejsc pracy w sektorze prywatnym i przyczyniają się do tworzenia nowych miejsc pracy w skali regionalnej i lokalnej. Udział MŚP w tworzeniu PKB na przestrzeni ostatnich lat jest coraz większy. Według ostatnich danych przekroczył 50%.

Drobny przedsiębiorca jest zazwyczaj polskim przedsiębiorcą, za którym stoją jego pracownicy, kontrahenci, a w końcu także całe rodziny. Pieniądz pozostawiony w rękach drobnego przedsiębiorcy, wykorzystany jest w postaci zakupów, inwestycji lub wypłaty wynagrodzeń, co z kolei przekłada się na dobrobyt regionu, w którym działa dany przedsiębiorca. Dlatego zwracamy szczególną uwagę na potrzeby MŚP, którym proponujemy szereg rozwiązań, takich jak Konstytucja Biznesu, mających ułatwić ich funkcjonowanie.

Nie bez znaczenia jest też zapewnienie im finansowania. Przedsiębiorcy mogą skorzystać np. z gwarancji de minimis w ramach programu Banku Gospodarstwa Krajowego, z licznych programów Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, czy Krajowego Punktu Kontaktowego ds. Instrumentów Finansowych Programów Unii Europejskiej, który ułatwia przedsiębiorcom dostęp do preferencyjnego finansowania ze środków UE.

Czy wprowadzenie obniżonego ZUS-u dla małych firm nie spowoduje masowego przechodzenia pracowników na samozatrudnienie? Jest to może niekorzystne dla pracowników, ale w regionach o dużym bezrobociu nie będą oni mieli innych możliwości, gdy zażąda tego pracodawca.

– Zadbaliśmy o to, by tak się nie działo. Wprowadziliśmy zakaz świadczenia tych samych usług na rzecz byłego pracodawcy, jakie były wykonywane w okresie zatrudnienia. Po drugie, dodajemy ograniczenie korzystania z nowych rozwiązań przez 36 miesięcy w ciągu ostatnich 60 miesięcy prowadzenia działalności. To mocno zmniejsza atrakcyjność przechodzenia na samozatrudnienie, ponieważ po 3 latach taka osoba i tak będzie zmuszona do płacenia tzw. „dużego ZUS-u”. Po trzecie, przechodzenie na samozatrudnienie jest związane zazwyczaj z ulgami dla osób rozpoczynających działalność, natomiast nasze rozwiązanie dotyczy przede wszystkim przedsiębiorców, którzy prowadzą działalność przez co najmniej 2 lata.

Wielu przedsiębiorców wskazuje na duże koszty zatrudnienia spowodowane koniecznością płacenia wysokich składek na ZUS. Czy uważa Pani, że powinno się obniżyć składki?

– Koszty pracy, w tym koszty obciążeń publicznoprawnych, są elementem większej całości, czyli konstrukcji i funkcjonowania całego systemu ubezpieczeń społecznych. Podejmowane przez nas działania mają poprawiać sytuacje przedsiębiorców. To między innymi „Mały ZUS”, czy też rozwiązania Konstytucji Biznesu, czyli m.in. działalność nierejestrowa, gdzie nie płaci się żadnych składek na ubezpieczenia społeczne, albo tzw. ulga na start, która zapewnia początkującym przedsiębiorcom dodatkowe 6 miesięcy bez składek na ubezpieczenia.

Dziennikarze zastanawiają się, czy w związku z Brexitem Londyn przestanie być stolicą finansową Europy. Na ile Polska ma szansę ściągnąć do siebie instytucje, które mogą wyprowadzić się z Wielkiej Brytanii?

– Branża finansowa ulokowana w Londynie, zdając sobie sprawę z konsekwencji Brexitu, intensywnie rozgląda się po Europie. To dla nas szansa, jednak już teraz Polska jest regionalnym liderem w branży centrów zaawansowanych usług finansowych, czy procesów biznesowych. To wszystko dzięki unikalnej ofercie łączącej zasoby kompetencyjne polegające na rozwijaniu technologii fintechowych na niespotykaną gdzie indziej skalę, doskonale wykształconych kadrach, a także idealnej lokalizacji do „nearshoringu”. Wraz z napływem inwestycji, staramy się również skłonić Polaków, m.in. z Wielkiej Brytanii, do powrotu i wykonywania pracy na przykład w tym samym banku w Polsce.

W Bułgarii zakończył się właśnie szczyt formatu 16+1. Czy chińska idea nowego jedwabnego szlaku może stanowić bodziec dla rozwoju gospodarczego Polski?

– Projekt ten należy postrzegać zarówno jako szansę, jak i wyzwanie. W dłuższej perspektywie uruchomienie nowego jedwabnego szlaku może bowiem znacząco odmienić gospodarczy krajobraz tej części świata. Kluczowe jest, żeby jego realizacja przebiegała w sposób zrównoważony – zarówno pod względem ekonomicznym jak i społecznym czy środowiskowym. Wszystkie leżące wzdłuż szlaku państwa powinny czerpać z korzyści ekonomicznych, które będzie ze sobą niósł. Dla przykładu w kontaktach ze stroną chińską zawsze podkreślamy, że pociągi czy statki wypełnione towarami, powinny podróżować w obie strony.

Jak Pani ocenia poziom innowacyjności polskiej gospodarki na tle świata i Unii Europejskiej?

– Zgodnie z nomenklaturą unijną, należymy do umiarkowanych innowatorów. Nadgonienie zaległości do najbardziej innowacyjnych i najlepiej rozwiniętych gospodarek Europy i świata to kwesta wielu lat pracy i inwestycji. Temu służy szereg działań podejmowanych przez rząd, takich jak program Start in Poland czy ulgi podatkowe na B+R, systematycznie powiększane przez tzw. ustawy o innowacyjności. Chcemy też dać dobry przykład i zmieniamy prawo zamówień publicznych. Chodzi o poprawę jakości zamówień publicznych, zwiększenie ich konkurencyjności i innowacyjności oraz wykorzystanie ich, jako ważnego elementu polityki rozwojowej kraju. Strona publiczna sama ma się stać bardziej innowacyjna.

W światowej gospodarce coraz większą rolę odgrywają wielkie, międzynarodowe korporacje. Dysponują one gigantycznymi funduszami na badania i rozwój. Na ile polskie przedsiębiorstwa mogą konkurować z nimi pod względem innowacyjności?

– Z międzynarodowymi koncernami może być nam trudno konkurować, jednak szukamy własnych ścieżek na innowacyjność. Polska też ma narodowych czempionów, którzy odgrywają znaczącą rolę w budowaniu silnej i innowacyjnej gospodarki. Jednak równie ważny jest segment małych i średnich przedsiębiorstw. Przykładowo, to w ich gronie mogą być tzw. Ukryci Mistrzowie, czyli firmy jeszcze szeroko nieznane, ale liderzy w swoim segmencie.

Nie bez znaczenia jest też ich współpraca. „Animacyjne” działania rządu trafiają na podatny grunt. Dobrym przykładem jest program pilotażowy ScaleUp, zakładający współpracę dużych firm ze startupami, w rozwoju tych ostatnich. Duże firmy, a wśród nich narodowi czempioni, włączyły się do programu i dostrzegły niemałe korzyści z takiej współpracy, aktywnie budując własne kompetencje współpracy z młodymi firmami, komercjalizując przekute na produkt lub usługę pomysły, rozwiązując w ten sposób własne problemy. Oczywiście korzyści dla mniejszych graczy z takiej współpracy też są pokaźne.

Na ile rolą państwa jest według Pani wspieranie rozwoju technologicznego, a na ile powinno się to zostawić „niewidzialnej ręce rynku”?

– Państwo powinno być inteligentnie aktywne. Środki publiczne, które wspierają skok technologiczny muszą być kierowane w obszary badawczo-rozwojowe i innowacyjne o największym potencjale rozwojowym dla polskiej gospodarki i społeczeństwa. Dlatego mamy jasno określone cele i silne instrumenty oddziaływania na gospodarkę. Koncentrujemy się na priorytetach, rozumianych, jako Krajowe Inteligentne Specjalizacje i wyborze ośrodków o największym potencjale, tzw. Krajowych Klastrach Kluczowych.

Dzięki tym pierwszym mamy gwarancję, że wsparciem środków unijnych będą objęte tylko takie rozwiązania, które zwiększają wartość dodaną gospodarki i podnoszą jej konkurencyjność i innowacyjność na arenie międzynarodowej. Zauważamy też nowe wyzwania i trendy. W nowych instrumentach akceleracyjnych wskazaliśmy na przykład obszary, w których chcemy, aby współpraca korporacji i startupów była szczególnie widoczna. Są to m.in. technologie kosmiczne, Fintech, sztuczna inteligencja, inteligentne tworzywa, mikroelektronika, Smart City, cyberbezpieczeństwo, biogospodarka, biotechnologia farmaceutyczna.

Zatory płatnicze stanowią jedną z największych bolączek polskiej gospodarki. Czy Pani zdaniem przeniesienie odpowiedzialności za niezapłacony terminowo VAT wskutek braku terminowych wpływów z faktur z wystawiającego fakturę na kontrahenta sprzyjałoby rozwiązaniu tego problemu?

– Jedną z barier rozwoju polskich przedsiębiorców, w tym szczególnie tych z sektora MŚP, są problemy z płynnością finansową. A te wynikają między innymi z powstawania zatorów płatniczych. Dlatego przeprowadziliśmy konsultacje z przedsiębiorcami tzw. Zielonej Księgi poświęconej problemowi zatorów, która spotkała się z pozytywnym odzewem ze strony przedsiębiorców. Jesienią do konsultacji trafi projekt ustawy.

Obowiązujące przepisy regulujące rozliczania VAT przewidują pewnego rodzaju rozwiązania chroniące wierzyciela przed skutkami nieopłacania faktur w terminie przez dłużnika. Przedsiębiorcy posiadający status małego podatnika, czyli ci, którzy nie przekraczają rocznego limitu sprzedaży (wraz z kwotą podatku) w kwocie 1,2 mln euro mogą wybrać metodę kasową rozliczania faktur. Przy metodzie kasowej w VAT, co do zasady, obowiązek podatkowy w odniesieniu do dokonywanych przez podatnika dostaw towarów i świadczenia usług powstaje z dniem otrzymania całości lub części zapłaty od klienta. Ponadto przepisy ustawy o podatku od towarów i usług przewidują tzw. ulgę za złe długi. Podatnik może skorygować podstawę opodatkowania oraz podatek należny z tytułu dostawy towarów lub świadczenia usług na terytorium kraju w przypadku wierzytelności, których nieściągalność została uprawdopodobniona. Nieściągalność wierzytelności uważa się za uprawdopodobnioną, w przypadku, gdy nie została ona uregulowana lub zbyta w jakiejkolwiek formie w ciągu 150 dni od dnia upływu terminu jej płatności określonego w umowie lub na fakturze.

Rozmawiał Mariusz Gryżewski

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. czytaj więcej ROZUMIEM