Menu
Menu

Uśmiech pacjenta dodaje mi energii

W naszym środowisku nie brakuje przedsiębiorczych menedżerów, przekonanych, że można zaoferować pacjentom usługi refinansowane z NFZ o wysokiej jakości, niezależnie od tego, kto jest podmiotem zarządzającym. Chętnie podpowiemy, co warto zmienić i gdzie szukać rozwiązań – mówi Beata Drzazga, właściciel i prezes BetaMed S.A.

BetaMed S.A. jest jedną z największych firm medycznych w Polsce działających w zakresie długoterminowej opieki domowej i stacjonarnej. Jaka jest historia firmy i co leży u podstaw jej powołania?

Beata Drzazga

Beata Drzazga, właściciel i prezes BetaMed S.A.

– BetaMed S.A. jest moim dzieckiem, które właśnie osiągnęło pełnoletniość. Aktualnie mamy 91 filii w 11 województwach, w których zatrudniam ok. 3 tys. osób, a pod opieką mamy ok. 6 tys. pacjentów. W swojej firmie chciałam zmienić powszechne podejście do pacjenta i pokazać, że chorych można traktować w sposób ludzki, podchodząc do nich z sercem i troską, jednocześnie oferując najwyższą jakość opieki medycznej. Osobiście przyjmuję do pracy pracowników wszystkich szczebli, bo zależy mi, żeby wiedzieli, gdzie będą pracować i jakie wartości mają pielęgnować.

Chcę mieć w zespole ludzi, którym empatia nie jest obca. Od początku starałam się stworzyć miejsce, gdzie panuje rodzinna atmosfera, tworzona przez ludzi z pasją, którzy wstają z radością, że idą do pracy, i którzy czują się częścią BetaMedu. Sama staram się przekazywać swoją pozytywną energię zarówno pracownikom, jak i pacjentom, żeby wszystkim było w naszych placówkach dobrze. Jestem dumna, że udało mi się stworzyć taką firmę, gdzie aż 90 proc. pacjentów korzysta z bezpłatnych świadczeń finansowanych w ramach NFZ.

Proszę przybliżyć specjalizację firmy.

– W pierwszych latach działalności przystępowałam do konkursów w obszarze opieki domowej, skierowanej do pacjentów, których stan nie pozwala o własnych siłach przyjść do przychodni. W gronie naszych podopiecznych są też dzieci i osoby dorosłe unieruchomione pod respiratorami. Te osoby są stabilne i nie muszą przebywać na OIOMIE, a w domu czują się znacznie lepiej.

Dla pacjentów, którzy nie muszą pozostawać na oddziałach intensywnej terapii, ale jednocześnie nie mogą być w domu ze względu na zbyt ciężki stan zdrowia, zbudowałam klinikę wyspecjalizowaną w opiece nad osobami wentylowanymi mechanicznie. Dodatkowo spełniłam swoje marzenie o budowie domu opiekuńczego dla seniorów, w którym odnajdują komfortowe, godne warunki życia. Mają na miejscu nie tylko specjalistyczną opiekę, lecz także kościół, kawiarnię, ogródek z krzewami owocowymi, dancingi – wszystko, czego potrzebują, by ich codzienność w ostatnim okresie życia była radosna i dobrze przeżyta.

Zależało mi, żeby w budynku było dużo wspólnych przestrzeni, świetlic, żeby nasi podopieczni nie byli skazani na swój pokój, lecz mogli spędzać jak najwięcej czasu razem i w kontakcie z otoczeniem. Duży nacisk kładę na rehabilitację i terapię zajęciową, bo jestem zwolennikiem aktywnej opieki medycznej, która może zdziałać więcej niż również istotne siedzenie przy łóżku pacjenta i trzymanie go za rękę. Głęboko wierzę, że daję tym ludziom miłość i szczęście, a oni stale mnie w tym utwierdzają swoimi słowami, gestami i uśmiechami. To wielka satysfakcja i dowód, że warto było podjąć ten trud i wysiłek.

Czy ma pani plan stworzenia kolejnych takich domów?

– Marzę o tym i wiem, że jest zapotrzebowanie na takie domy opieki, ale nigdy nie robiłam dalekosiężnych planów. Na tę chwilę skupiam się na bieżących sprawach i dopieszczaniu funkcjonujących placówek.

Jakie są kluczowe aspekty nowoczesnego zarządzania, aby odnaleźć się na rynku i przez lata prowadzić biznes, który pozwala na ciągły rozwój firmy?

– Przy tylu filiach nie można być wszędzie, ale mam wspaniałych, sprawdzonych pracowników, na których mogę polegać. Koordynatorzy w poszczególnych placówkach powielają moje wzorce prowadzenia filii medycznych, więc moje założenia są w pełni realizowane. Na sukces składa się też dobrze prowadzona, uporządkowana dokumentacja. Ubolewam, że nie mogę sobie pozwolić na takie wypłaty, jakie chciałabym zapewnić swoim pracownikom, bo naprawdę na nie zasługują.

Skończyłam kilka kierunków studiów : zarządzanie i marketing, integrację europejską, dwuletnią specjalizację z geriatrii, studia MBA, kończę doktorat z ekonomii i wiem, że wspaniale jest się rozwijać, ale nie dziwię się i ubolewam nad tym, że jest mało chętnych, by podjąć pracę w zawodzie pielęgniarki, bo zarobki są absolutnie nieadekwatne do wykonywanych zadań. Chętnie przyjęłabym więcej pracowników do opieki nad naszymi podopiecznymi.

Co oprócz braku dostatecznego finansowania jest najbardziej odczuwalnym problemem w ochronie zdrowia?

– Niewątpliwie służbie zdrowia doskwiera brak personelu. Proszę mi wierzyć, że prowadzenie kliniki, szpitala, domu opieki to bardzo trudne zadanie i duże wyzwanie, zarówno menedżerskie, jak i finansowe. Brakuje rąk do pracy, bo nikt nie chce pracować za grosze. Każdy chce żyć godnie, a menedżer z próżnego nie naleje.

Z zewnątrz może się wydawać, że wszystko jest kolorowe i łatwe, ale codzienność w tej branży jest naprawdę trudna. Trzeba cały czas kontrolować budżet i mieć coś w zanadrzu na nieplanowane wydatki, np. na naprawę respiratorów, a na sprzęcie medycznym nie można oszczędzać – musi być profesjonalny i nowoczesny.

Gdyby miała pani szansę zadać podczas Forum Ekonomicznego pytanie ministrowi zdrowia, co najbardziej by panią interesowało?

– Nie tyle bym zapytała, co zaproponowałabym powrót do początkowych lat istnienia NFZ, gdzie rozmawiano, słuchano ekspertów z branży, praktyków, którzy najlepiej znają codzienne problemy rynku ochrony zdrowia i realne możliwości wprowadzania proponowanych rozwiązań. Jestem przekonana, że nie tylko ja chętnie podzieliłabym się z decydentami swoimi uwagami i  doświadczeniami.

Wymiana zdań między środowiskiem medycznym a przedstawicielami resortu oraz publicznych instytucji, takich jak NFZ, jest bardzo potrzebna. Menedżerowie ochrony zdrowia mają wiele mądrych, racjonalnych pomysłów, ale za nimi musi iść finansowanie. Opieka długoterminowa jest dobrze zorganizowana i nie wymaga rewolucji. Wystarczy podnieść stawki za osobodzień – to by wiele rozwiązało. Wtedy byłoby więcej chętnych do pracy, a liczniejszy personel to wyższa jakość obsługi dla pacjentów.

W naszym środowisku nie brakuje menedżerów, przekonanych, że można zaoferować pacjentom za darmo wysoką jakość, niezależnie od tego, kto jest podmiotem zarządzającym – czy jest to osoba prywatna, czy też placówka państwowa. Chętnie podpowiemy, co warto zmienić i gdzie szukać rozwiązań.

Czy zauważa pani, że polskie społeczeństwo się bogaci i coraz częściej szuka usług komercyjnych?

– Pewnie mała cząstka tak, ale cały czas jesteśmy przyzwyczajeni do  bezpłatnej opieki medycznej. Wcale się temu nie dziwię – w końcu płacimy składki i chcielibyśmy widzieć tego efekty,  a my pokazujemy, że ta niekomercyjna opieka też może być z najwyższej półki. Rolą państwa jest dbać  o obywateli, zwłaszcza w tak szczególnym obszarze jak służba zdrowia.

Co jest dla pani największą nagrodą za wykonywaną pracę: wyróżnienia biznesowe czy wspomniane ciepłe słowa podziękowań od pacjentów?

Beata Drzazga– Najbardziej spełniona czuję się przy uśmiechniętych pacjentach, ale nie ukrywam, że czuję satysfakcję, odbierając liczące się nagrody, choćby tytuł „Najlepszy Manager” wśród placówek prywatnych, otrzymany z rąk ministra. W ciągu 2,5 roku zdobyłam ponad sto nagród i odznaczeń. To dla mnie czytelny sygnał, że moja praca ma sens, ale uważam też, że wyróżnienia, które odbieram, są również zasługą całego mojego personelu.

Dużym zaszczytem była dla mnie propozycja stworzenia w mojej klinice pomieszczeń dla Kliniki Budzik, jaka wyszła od Ewy Błaszczyk, nasza współpraca będzie na pewno kontynuowana. Jest bardzo wiele chwil i sytuacji, w których czuję się doceniona, i czuję, że moja dobra energia wraca.

Jak wyobraża pani sobie kolejne 18 lat BetaMedu?

– Marzy mi się przede wszystkim więcej spokoju i więcej środków, które pozwolą stworzyć miejsca dla pacjentów i wpłyną na płace dla moich pracowników, aby mogli wieść godziwe życie. Praca jest jednocześnie moją pasją, wiec chcę dalej rozwijać firmę i cieszyć się efektami podejmowanych decyzji. To mnie uskrzydla i dodaje energii.

Rozmawiał – Mariusz Gryżewski

Jedna odpowiedź do “Uśmiech pacjenta dodaje mi energii”

  1. ninka pisze:

    Taa, akurat dba o płace pracowników. Chyba tylko dyrektorów

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. czytaj więcej ROZUMIEM