Menu
Menu

Od maszyn do systemów – przyszłość utrzymania terenów zielonych

Automatyzacja, dane i wydajność – to kluczowe słowa w nowym podejściu do pielęgnacji terenów zielonych. Kosiarki autonomiczne, takie jak FJD RM21, nie tylko koszą trawniki, ale też przetwarzają dane, planują trasy i optymalizują koszty utrzymania zieleni. Tomasz Bętkowski, dystrybutor marek FJDynamics i Husqvarna opowiada, dlaczego inwestycja w inteligentne maszyny to dziś konieczność.

Kosiarka autonomiczna

Czy już dziś istnieje możliwość realnej redukcji kosztów utrzymania zieleni dzięki automatyzacji koszenia?

Zdecydowanie tak, jesteśmy świadkami przełomu technologicznego, który przekłada się bezpośrednio na rachunek ekonomiczny. Tradycyjne utrzymanie zieleni, szczególnie w miastach, przy dużych areałach, to w ogromnej mierze koszt pracy ludzkiej: operatorów, pomocników, kierowników zmiany. To także paliwo, przestoje, czasochłonny transport maszyn, awarie i serwis. W modelu autonomicznym z wykorzystaniem maszyn FJD RM21 lub Husqvarna Ceora, duża część tych kosztów po prostu znika.

Kolejnym zyskiem jest powtarzalność i przewidywalność. Maszyna nie zapomni o żadnym fragmencie terenu, nie popełni błędu wynikającego ze zmęczenia czy braku koncentracji. Dla wykonawców oznacza to mniej reklamacji, mniej poprawek, a więc mniejsze koszty operacyjne. Nie można też pominąć aspektu serwisowego – elektryczna maszyna oznacza mniej ruchomych części, mniej awarii. To nie tylko ograniczenie wydatków na naprawy, ale również zwiększenie ciągłości pracy, co w tej branży ma ogromne znaczenie – zwłaszcza przy przetargach i umowach, w których zawarte są kary za niewykonanie usługi w terminie. Ostatecznie – oszczędność to nie tylko mniejsze faktury. To również większa kontrola nad procesem, szybsze rozliczenia, lepsze raportowanie, a także zysk wizerunkowy.

Ile hektarów może obsłużyć jedna maszyna RM21 w porównaniu do tradycyjnych zespołów ludzkich? Jak wygląda zwrot z inwestycji?

W przypadku FJD RM21 mówimy o zupełnie nowej skali efektywności. Maszyna jest w stanie samodzielnie skosić od 1 do 3 hektarów dziennie – zależnie od rodzaju terenu, gęstości trawy i warunków pogodowych – i robi to z dokładnością, którą trudno uzyskać przy pracy manualnej. Co ważne: RM21 nie potrzebuje przerw, nie ma przestojów wynikających z rotacji kadrowej, nie choruje i nie bierze urlopów. A to realnie przekłada się na niższy koszt jednostkowy utrzymania zieleni.

Dla porównania – tradycyjna ekipa, składająca się z dwóch operatorów i jednego pomocnika, używając standardowych maszyn spalinowych, może w ciągu dnia obsłużyć podobny lub nieco większy obszar. Ale koszt ich pracy, paliwa, transportu sprzętu, logistyki, a także potencjalnych opóźnień czy błędów – sumują się do znacznie wyższej kwoty. W wielu przypadkach inwestycja w RM21 może zwrócić się już po kilkunastu miesiącach.

Warto zwrócić uwagę na to, że koszt energii, jaką zużywa kosiarka RM21 jest znacznie niższy od kosztu paliwa zużywanego przez maszyny spalinowe. Co więcej, RM21 umożliwia zupełnie inne podejście do planowania pracy, operator może zarządzać kilkoma maszynami jednocześnie, co oznacza, że jedna osoba może zastąpić cały, duży zespół. To nie tylko oszczędność, ale też rozwiązanie problemu braków kadrowych, z którym zmaga się obecnie wiele firm i samorządów. Dodatkowo, automatyzacja oznacza możliwość skalowania działalności – firma, która kiedyś mogła obsłużyć 50 ha, teraz może bez większych nakładów wejść na poziom 100+ ha miesięcznie. A to już twarde dane dla inwestorów, dyrektorów technicznych i decydentów miejskich.

Czy klienci w Polsce są gotowi na to, by płacić nie za maszynę, a za efekt – np. abonament na utrzymanie zieleni?

To pytanie dotyka sedna wielkiej zmiany, jaka zachodzi w sposobie myślenia o usługach technicznych i komunalnych. Coraz więcej klientów, zwłaszcza z sektora publicznego, deweloperskiego czy zarządów dużych nieruchomości, zaczyna odchodzić od modelu „kupuję maszynę”, a przechodzi do modelu „płacę za rezultat”. I to nie jest tylko moda, to ekonomicznie racjonalna decyzja.

Wynajem, leasing, outsourcing czy wręcz pełna usługa abonamentowa – to rozwiązania, które pozwalają unikać dużych inwestycji na start. Taki model ułatwia budżetowanie, daje elastyczność i zmniejsza ryzyko inwestycyjne. W czasach inflacji i presji na efektywność, to dla wielu podmiotów jedyne sensowne wyjście.

To rozwiązanie jest szczególnie atrakcyjne dla miast i gmin, które chcą realizować ideę „smart city”, ale nie mają zasobów kadrowych ani technologicznych, by same inwestować w autonomiczne floty. Dzięki modelowi abonamentowemu mogą korzystać z najnowszej technologii bez wiązania się wieloletnimi wydatkami inwestycyjnymi.

A więc, odpowiadając krótko, polski rynek dojrzewa do modelu usługowego, podobnie jak wcześniej zrobiły to rynki zachodnie w branży motoryzacyjnej, informatycznej czy energetycznej. Ci, którzy pierwsi wdrożą ten model w sektorze zieleni miejskiej – zyskają realną przewagę konkurencyjną.

Jakie możliwości daje systemowe zarządzanie flotą urządzeń?

Autonomiczna kosiarka FJD RM21 nie tylko pracuje, ale równocześnie gromadzi i analizuje szczegółowe informacje, od przebytych tras, przez powierzchnię koszoną w konkretnym czasie, aż po zużycie energii, warunki pogodowe czy liczbę powtórzeń przejazdu.

Dzięki integracji z systemem zarządzania flotą, zarządcy terenów zielonych, zarówno w miastach, jak i w sektorze prywatnym, zyskują zupełnie nowy poziom kontroli i optymalizacji. Można dokładnie wiedzieć, ile metrów kwadratowych zostało skoszonych danego dnia, jak długo trwała praca, jaki był poziom naładowania baterii, a nawet – kiedy i gdzie maszyna natrafiła na przeszkody terenowe. Te informacje są przesyłane w czasie rzeczywistym do aplikacji i mogą być wykorzystywane do planowania, budżetowania i rozliczeń.

To rewolucja porównywalna z tym, co dekadę temu wydarzyło się w transporcie – gdy zarządzający flotami samochodów zaczęli bazować nie na szacunkach, a na twardych danych z GPS i telemetrii. To oznacza konkretne korzyści: mniejsze marnotrawstwo zasobów, bardziej przewidywalne harmonogramy, możliwość szybkiej reakcji na awarie czy zmiany warunków atmosferycznych.

W perspektywie długofalowej, dane zbierane przez RM21 mogą być też analizowane historycznie, by np. porównać koszty utrzymania zieleni w poszczególnych sezonach, lokalizacjach czy modelach pracy. To wiedza, która jeszcze kilka lat temu była po prostu nieosiągalna. A dziś – dostępna w jednym panelu online.

Czy automatyzacja może w przyszłości objąć więcej niż tylko koszenie? Jak wyobraża sobie Pan kompleksowy system utrzymania zieleni za 10 lat?

Już dziś obserwujemy wyraźny trend, w którym utrzymanie terenów zielonych przekształca się w cyfrowo zarządzany system usług. To, co jeszcze niedawno było wykonywane ręcznie przez zespoły pracowników, wkrótce może zostać zautomatyzowane i koordynowane przez inteligentne urządzenia, zintegrowane w jednej platformie.

FJDynamics już teraz testuje rozszerzenia do RM21 – takie jak moduły do nawadniania, nawożenia, analizy jakości gleby, rozpoznawania chwastów. To wszystko wskazuje na kierunek, w którym zmierza rynek: od pojedynczych funkcji do zintegrowanego, inteligentnego zarządzania zielenią. Teren zielony przyszłości nie będzie tylko „koszony” – będzie monitorowany, analizowany, pielęgnowany i rozwijany z precyzją typową dla przemysłu 4.0. Za 10 lat prawdopodobnie będziemy mówić już nie o jednej kosiarce, ale o flotach urządzeń autonomicznych działających w zespole – jak roboty w magazynach Amazona czy autonomiczne pojazdy w kopalniach. Jedne maszyny będą kosić, inne podlewać, jeszcze inne analizować stan trawy i gleby, a całość będzie zintegrowana z miejskim systemem informacji przestrzennej. Operator nie będzie już pracownikiem fizycznym, tylko analitykiem danych i zarządcą floty, który podejmuje decyzje na podstawie twardych informacji, a nie intuicji.

Automatyzacja otwiera też drzwi do dynamicznego reagowania na zmiany pogodowe, sezonowe i infrastrukturalne. Przykład? Jeśli prognozowane są opady, system może automatycznie odroczyć podlewanie, a zamiast tego skoncentrować się na aeracji gleby. Jeśli podczas koszenia RM21 zidentyfikuje fragment trawnika o niskiej gęstości, może zapisać lokalizację i przekazać zadanie dosiewu innemu urządzeniu. W dłuższej perspektywie, utrzymanie zieleni stanie się usługą o wysokim poziomie automatyzacji, przewidywalności i transparentności, a miasta, w duchu koncepcji smart city, będą mogły zarządzać parkami i terenami publicznymi z poziomu jednej aplikacji. To oznacza realne oszczędności, mniejsze zużycie zasobów, a także lepszą jakość przestrzeni publicznej dla mieszkańców.

Jak na te zmiany reagują klienci?

W branżach, które od dekad działają według tych samych schematów – człowiek, kosiarka, paliwo, serwis – nagła propozycja przejścia na autonomiczne, elektryczne urządzenie z GPS i analizą danych wydaje się z początku jak science fiction. Pytanie „czy to się opłaca?” pada niemal zawsze jako pierwsze – i to zrozumiałe. Ale tu właśnie technologia ma największą moc przekonywania.

Kiedy porównamy koszt całego sezonu tradycyjnego koszenia – z paliwem, amortyzacją, robocizną, logistyką i przestojami – z całkowitym kosztem posiadania RM21, liczby zaczynają mówić same za siebie. Klienci odkrywają, że maszyna może pracować nawet 3–4 razy wydajniej niż standardowy zespół koszący, i to bez przerw na kawę czy tankowanie. A do tego działa ciszej i bezemisyjnie. Cena to tylko wierzchołek góry lodowej. Kluczowym argumentem staje się dostęp do danych. Dla wielu zarządców zieleni to pierwszy raz, kiedy mogą realnie analizować koszty każdego dnia pracy, porównać wyniki pomiędzy lokalizacjami i planować działania na podstawie twardych danych, a nie intuicji. I na koniec ważna obserwacja: po wdrożeniu RM21, praktycznie nikt nie chce wracać do „starego świata” i starej filozofii działania.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.