Niewypłacalność – poważny problem polskich firm
W styczniu i lutym 2021 r. 316 polskich przedsiębiorstw zgłosiło niewypłacalność. Taki wynik to wzrost względem ubiegłego roku o 75 proc. Jak wynika z najnowszego raportu Euler Hermes, najwięcej tracą małe, rodzinne firmy.
Liczba zgłoszonych niewypłacalności w sektorze usług (131) była w ciągu dwóch pierwszych miesięcy 2021 r. przeszło trzykrotnie większa niż w analogicznym okresie przed rokiem (45). Zdaniem ekspertów usługodawcy odczuwają nie tylko skutki blokad gospodarki, lecz także kryzysowych budżetów zarówno samorządów, jak i przedsiębiorstw oraz konsumentów. Problemy zaczęły dotykać kolejne branże usługowe, w tym: utrzymanie zieleni, ochronę, pośrednictwo pracy czy opiekę przedszkolną.
Niewypłacalność w segmencie produkcji
W obrębie produkcji podstawowych artykułów spożywczych w rolnictwie niewypłacalność osiągnęła skalę, jakiej jeszcze nie widziano. Według oficjalnych danych z Monitora Sądowego i Gospodarczego w lutym niewypłacalność zgłosiło 18 przedsiębiorstw. Dotyczą one głównie sektora upraw i chowu, dostawców agrochemii i pasz, maszyn, ale też firm zajmujących się skupem i handlem płodami rolnymi, żywcem i mięsem.
Obok produkcji rolnej i spożywczej liczne problemy pojawiły się wśród producentów sektora metalowo-maszynowego oraz producentów na rzecz budownictwa. W tej branży liczba niewypłacalności wzrosła o 42 proc. rok do roku.
W budownictwie kontynuacja spowolnienia
Budownictwo odnotowało spowolnienie w realizacji dotychczasowych kontraktów i w rozpoczynaniu kolejnych już w drugiej połowie ub.r. W dużym stopniu dotyka ono firmy budownictwa specjalistycznego, w tym podmioty związane z inwestycjami infrastrukturalno-drogowymi. W styczniu i lutym 2012 r. niewypłacalność w segmencie budownictwa zgłosiło o 45 proc. więcej firm rdr.
Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes, odpowiedzialny za ocenę ryzyka, zwraca uwagę, że przedsiębiorstwa wciąż odczuwają skutki drugiego lockdownu, ogłoszonego w IV kwartale ub.r. − Po złych wynikach w zawsze najlepszym dla handlu ostatnim kwartale roku zarządzający nimi nie czekali i składali do sądów wnioski o ochronę przed wierzycielami, lub też to oni wnioskowali o upadłość dłużników − mówi. Jego zdaniem dotyczy to zwłaszcza małych, ale dotychczas stabilnych firm rodzinnych, obecnych na rynku od wielu lat, nie zaś start-upów, które niedawno rozpoczęły działalność.
Źródło informacji: PAP
Dodaj komentarz