Frankowicze przetarli szlaki złotówkowiczom. Czy WIBOR doprowadzi do fali pozwów?
Prawnicy informują, że coraz więcej osób dopytuje o możliwości podważenia umów kredytowych opartych o WIBOR. Do sądów trafiają kolejne pozwy, oparte na tym, że wskaźnik nie jest dobrze opisany w umowach. Ponadto ryzyko zmienności jest przerzucone na kredytobiorcę. Wyznaczaniem wskaźnika zajmuje się GPW Benchmark, ale tylko nieliczni klienci są o tym informowani. Prawnicy dodają, że są mocne argumenty za wyeliminowaniem z umów zmiennego oprocentowania, choć z pewnością banki nie oddadzą gigantycznych zysków bez walki.
Znawcy tematu są zdania, że w niedługim czasie dojdzie do lawiny pozwów. Twierdzą też, że sprawę ułatwili frankowicze, którzy poniekąd przetarli szlaki. Nie oznacza to jednak, że będzie łatwo.
W przestrzeni publicznej coraz częściej pojawiają się pytania o możliwość podważenia umów kredytowych opartych o wskaźnik WIBOR. Prawnicy potwierdzają, że rośnie liczba kredytobiorców zainteresowanych tym tematem. Według adwokata Jakuba Bartosiaka z Kancelarii MBM Legal takich spraw będzie przybywać wraz z kolejnymi zabezpieczeniami wydawanymi przez sądy. Twierdzi on, że kredytodawcy chowają głowę w piasek przed problemem, jednak ten ich raczej nie ominie.
Z kolei banki utrzymują, że przygotowane przez nich umowy są bezbłędne, a klienci otrzymali odpowiednie informacje o wszystkich ryzykach i okolicznościach związanych z zaciąganiem kredytów. Podobnego zdania byli w sprawie kredytów powiązanych z walutami obcymi.
WIBOR na ostrzu noża
– W ciągu ostatniego roku do sądów zaczęły napływać sprawy złotówkowiczów. Z jednej strony przyczynili się do tego frankowicze, którzy wiele lat temu również rozpoczynali w ten sposób swoje sprawy. Z drugiej strony wzrosła społeczna świadomość tego, że banki często nadużywają prawa i można z nimi wygrać – komentuje dr Jędrzej Jachira, adwokat i wspólnik w Kancelarii Prawnej Sobota Jachira.
Jak zaznacza adwokat Tomasz Majkowycz, wspólnik zarządzający Kancelarią Majkowycz Adwokaci, banki wyciągnęły wnioski ze sporów z frankowiczami i są lepiej przygotowane do konfrontacji. Prowadzą dobrze skoordynowane i przemyślane działania. W odpowiedzi na pozew różne banki przedstawiają te same dokumenty. W ten sposób chcą udowodnić, że stawka referencyjna jest w porządku. Ponadto podejmują więcej działań PR-owych. Ogłaszają nawet najmniejsze sukcesy. W ten sposób chcą zniechęcić klientów do kierowania tego typu spraw do sądu.
Ekspert dodaje, że to oczywiście działa w dwie strony. Kancelarie również przedstawiają swoje osiągnięcia w tym temacie. – Poza nielicznymi wyjątkami banki w większości uważają, że ten problem nie istnieje. Jednocześnie w każdym miesiącu setki pozwów trafiają do sądów. Jest tylko kwestią czasu, kiedy zacznie dochodzić do pierwszych prawomocnych wyroków, chyba że wreszcie nastąpi zmiana nastawienia sektora bankowego i regulatora. Natomiast zatrważające jest to, że nikt nie pracuje nad rozwiązaniem kłopotu na płaszczyźnie legislacyjnej – dodaje dr Jachira.
Umowa z niewiadomą
Według mec. Bartosiaka umowy nie opisują sposobu ustalania wskaźnika WIBOR. Kredytodawcy wskazują najczęściej jedynie miejsce jego publikacji, a i to często robią nieprawidłowo. Co więcej, dane przekazywane przez banki do podmiotu ustalającego WIBOR są ustalane w skomplikowany sposób. Prawnik z MBM Legal zwraca uwagę na stanowisko Sądu Najwyższego. Za działanie wbrew dobrym obyczajom uznaje on naruszenie równowagi kontraktowej (umownej) czy posunięcia, które zmierzają do wykorzystania niewiedzy konsumenta, nierównomiernego rozłożenia praw i obowiązków.
Właśnie z tym mamy do czynienia w umowach kredytowych opartych o WIBOR. Całe ryzyko zmienności oprocentowania przerzuca się w nich na kredytobiorcę. Pominięcie tak istotnej kwestii stanowi nieuczciwą praktykę rynkową w rozumieniu art. 4 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym.
– Problem WIBOR-u, podobnie jak kredytów frankowych, narastał od lat. Wbrew pierwotnym założeniom nie jest to stawka oparta o ceny transakcyjne, albowiem do transakcji tego rodzaju na rynku międzybankowym w praktyce prawie w ogóle nie dochodzi. Nadpłynność kapitałowa sektora bankowego powoduje, że banki nie muszą pożyczać między sobą środków, aby następnie udzielić kredytu. Z tego powodu stawka ta jest asymetryczna, chroni wyłącznie interes banków. Intensyfikacja zysków całego sektora bankowego, pomimo znacznie mniejszej liczby udzielonych kredytów, jest tego wyraźnym potwierdzeniem – mówi ekspert z kancelarii prawnej Sobota Jachira.
Banki nie wypełniają obowiązku informacyjnego
Zdaniem Jakuba Bartosiaka banki nie wykonują obowiązku informacyjnego wobec kredytobiorców. W wyroku C-128/18 TSUE wskazał wprost, że o przejrzystości warunku umownego, ustalającego zmienną stopę procentową, decyduje dostarczenie informacji na temat zmian w przeszłości wskaźnika, na podstawie którego obliczana jest ta stopa procentowa. Banki powinny zatem przedstawiać kredytobiorcom informację, że w 2001 r. WIBOR 3M wynosił blisko 20 punktów procentowych, a w 1995 r. – nawet 30 proc. W ocenie eksperta przy kredytach udzielanych zwykle na 30 czy 40 lat kredytobiorcy powinni być uprzedzeni o takiej zmienności i ryzyku, że WIBOR może przyjmować nawet tak skrajne wartości.
– Sektor bankowy najczęściej wskazuje, że ryzyko wzrostu WIBOR-u nie jest nieograniczone, bo limituje je tzw. instytucja odsetek maksymalnych. Nie można się zgodzić z takim stanowiskiem. Jeżeli bowiem NBP podnosi stopy procentowe, to rosną również odsetki maksymalne. Te mogą zwiększać się w nieskończoność, choć jest to pojęcie abstrakcyjne. De facto nie ma żadnych prawnych przeciwwskazań, żeby podnosić je bez końca – przekonuje mec. Majkowycz.
Frankowicze przetarli szlaki złotówkowiczom
Od 30 czerwca 2017 r. wskaźnik WIBOR wyznacza GPW Benchmark. Mec. Jakub Bartosiak zaznacza, że informacje o tym znajdują się tylko w nielicznych umowach, zwykle tych z ostatnich lat. Wspomniana spółka ustala WIBOR na podstawie własnego regulaminu, którego banki nie udostępniają klientom. Jednak to deklaracje dostarczane przez banki, niemal identyczne, niezależnie od sytuacji rynkowej poszczególnych kredytodawców, stanowią podstawę ustalenia wskaźnika. Banki mają zatem wpływ na jego wysokość.
– Procedura ustalania wysokości stawki WIBOR niewiele różni się od mechanizmu ustalania kursów przez banki, z tą jedną różnicą, że w przypadku franków, kurs w jakimś zakresie odnosił się do kursów średnich banku centralnego, a w przypadku WIBOR-u ciężko znaleźć jakiekolwiek obiektywne kryterium. Zbiorowe ustalanie WIBOR-u przez największe banki nie oznacza, że nie mają one wpływu na dowolne kształtowanie jego wysokości – podkreśla dr Jachira.
W ocenie prawnika z MBM Legal istnieją mocne argumenty za wyeliminowaniem z umów kredytowych zmiennego oprocentowania. Zgodnie z art. 23b rozporządzenia BMR Komisja Europejska lub organ krajowy może wskazać zamiennik wskaźnika, jeśli np. nie odzwierciedla on danego rynku lub realiów. Z tego względu obecnie WIBOR jest zastępowany przez WIRON, który opiera się na warunkach rzeczywiście wykonanych depozytowych transakcji jednodniowych. Zaprzestanie publikacji WIBOR-u nastąpi prawdopodobnie dopiero w 2027 r.
Na wojnę z WIBOR-em i bankami?
Chociażby to pokazuje, że stosowanie go było błędne. – Jednak banki zapalczywie bronią WIBOR-u. Nie chcą oddać gigantycznych zysków bez walki. Czują wsparcie KNF. Mają też silną organizację, tj. Związek Banków Polskich. Dlatego możliwy jest podobny schemat jak przy kredytach walutowych. Mam na myśli kilka lat niejednolitych wyroków, dojście zagadnienia do Sądu Najwyższego i Trybunału Sprawiedliwości UE, a następnie utrwalenie korzystnego orzecznictwa sądów i zwiększone zainteresowanie klientów – przewiduje mec. Bartosiak.
Ekspert z MBM Legal szacuje, że dziś, pozywając bank, trzeba liczyć się z długim, nawet 4-letnim procesem. Można jednak liczyć na to, że po pierwszych niekorzystnych dla nich wyrokach będą bardziej skłonne do rozmów niż z frankowiczami. Być może szybciej zaczną zawierać ugody i zmieniać warunki kredytowania, zamiast czekać kilka lat i ryzykować większe straty. Pierwsze udzielane zabezpieczenia pokazują, że sądy dostrzegają obowiązki informacyjne banków i traktują je poważnie. Niestety niewydolność wymiaru sprawiedliwości, którą świetnie widać w sprawach frankowych, jest powszechna.
Pewną nadzieję daje fakt, że sprawy kredytów złotowych będą częściej rozpoznawane przez sądy rejonowe, które nie są aż tak obłożone sprawami. – W najbliższym czasie jedna z takich spraw może trafić na wokandę TSUE bądź Sądu Najwyższego. Takie rozstrzygnięcia tym bardziej ożywiłyby dyskusję nad tym tematem. Jeśli nie dojdzie do systemowego rozwiązania tego problemu, np. ustawą, to do sądów będzie trafiało coraz więcej takich spraw – twierdzi dr Jachira.
Źródło informacji: materiały prasowe
Dodaj komentarz