Menu
Menu

Zielone światło dla Stref Czystego Transportu w Polsce  

Blisko dwie dekady w Europie, w Warszawie od 2024 r., a już wkrótce w kolejnych polskich miastach. Stref Czystego Transportu przybywa, a wraz z nimi mnożą się pytania o ich zasadność oraz wpływ na branżę transportową. Twórcy stref nie mają wątpliwości – restrykcje są konieczne, żeby ratować klimat. Dla przewoźników SCT to kolejny argument, aby przyspieszyć ekologiczną transformację flot.

zielony transport

Strefy Czystego Transportu powstały w celu ograniczenia emisji spalin w centrach miast i poprawy jakości powietrza. Pierwsze z nich pojawiły się w Europie ok. 2007 r. Zgodnie z przewidywaniami raportu Clean Cities w 2025 r. ich liczba na naszym kontynencie ma przekroczyć 500. W ostatnich latach dynamika powstawania stref znacząco wzrosła, czego dowodem jest ustanowiona w lipcu 2024 r. Strefa Czystego Transportu w Warszawie. W ciągu najbliższych 2 lat SCT powstać mają również we Wrocławiu i Krakowie, a docelowo − w największych i najbardziej zanieczyszczonych polskich miastach.

Strefy Czystego Transportu w ustawach

Powstawanie stref wspiera nie tylko unijne, lecz także krajowe ustawodawstwo. Z początkiem br. prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację Ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych, która stwarza warunki do tworzenia kolejnych stref wolnych od spalin i wspiera czysty transport. Dokument ustanawia obowiązek wyznaczania Stref Czystego Transportu w miastach liczących powyżej 100 tys. mieszkańców, jeśli na ich obszarze przekroczony zostanie roczny dopuszczalny poziom dwutlenku azotu w powietrzu.

Likwidacja strefy i związanych z nią restrykcji będzie możliwa, jeśli jakość powietrza wyraźnie się poprawi. Wejście ustawy w życie, które nastąpi 1 stycznia 2026 r., może oznaczać konieczność utworzenia stref w blisko 40 polskich miastach, które na tę chwilę nie spełniają norm jakości powietrza.

 Warszawska Strefa Czystego Transportu

Pierwsza w naszym kraju Strefa Czystego Transportu zaczęła funkcjonować 1 lipca 2024 r. i objęła obszar 37 km kw., czyli ok. 7 proc. powierzchni stolicy. Od tej pory do 2026 r. wjazd do strefy jest możliwy dla samochodów benzynowych spełniających normę Euro 2 (lub mających nie więcej niż 27 lat) oraz diesli spełniających normę Euro 4, czyli nie starszych niż 19 lat. Normy będą zaostrzane co 2 lata. W 2032 r. strefa ma być dostępna wyłącznie dla pojazdów spełniających normę Euro 6 lub wyższą, co dotyczy zarówno pojazdów osobowych, jak i ciężarowych oraz dostawczych.

Pojazdy, które nie spełnią norm, będą mogły wjechać do warszawskiej SCT 4 razy w roku bez konsekwencji. Po wyczerpaniu limitu każdy kierowca przyłapany na wjeździe do strefy bez uprawnień musi liczyć się z mandatem w wysokości 500 zł. Warszawa nie przewiduje możliwości legalnego wjazdu do SCT za opłatą dla pojazdów, które nie spełnią norm.

 Starsze ciężarówki na cenzurowanym

Ustalenia dotyczące SCT w Warszawie nieprzypadkowo jasno określają dopuszczalny wiek samochodu. Rok produkcji ściśle wiąże się bowiem z przestrzeganiem konkretnej normy emisji spalin. Skalę dotkliwości regulacji dla branży TSL może pokazać analiza wieku polskich flot transportowych, którą w 2022 r. przeprowadził Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego. Wynika z niej, że pojazdy o DMC powyżej 3,5 t mające ponad 20 lat stanowiły 20 proc. ogółu użytkowanych pojazdów. Kolejne 20 proc. samochodów ciężarowych miało od 11 do 20 lat.

Zakładając, że od 2022 r. sytuacja nie uległa znaczącej zmianie, co najmniej 20 proc. samochodów ciężarowych z silnikiem diesla już w 2024 r. nie mogło wjechać do strefy Czystego Transportu w Warszawie. W praktyce mowa o zdecydowanej większości polskich ciężarówek, ponieważ ok. 70 proc. z nich posiada silniki wysokoprężne. Z czasem granica wieku aut będzie przesuwana, a równocześnie Strefy Czystego Transportu pojawią się w kolejnych miastach, co oznacza dalsze ograniczenia dla przewoźników, którzy dysponują przestarzałą flotą – komentuje Agnieszka Nosal, dyrektor obszaru marketingu i sprzedaży w Transcash.eu.

Polskie strefy surowsze od niemieckich

Jedne z pierwszych Stref Czystego Transportu pojawiły się w Niemczech. Obecnie u naszych sąsiadów działa blisko 50 stref, które od chwili wprowadzenia doprowadziły do spadku szkodliwych emisji samochodów o około połowę w stosunku do stanu wyjściowego. Między innymi w związku z tym w ostatnich latach doszło do likwidacji kilku Stref Czystego Transportu w Niemczech, ponieważ ich stosowanie stało się zbędne lub przynosiło więcej szkód niż korzyści lokalnej gospodarce. Mowa jednak o przypadkach incydentalnych.

Wieloletnia tradycja SCT, połączona z intensywnym promowaniem ekologicznego transportu, sprawiła, że obecnie niemal ponad 97 proc. niemieckich pojazdów spełnia wymogi stref i może poruszać się po nich bez ograniczeń. Czy to oznacza, że Niemcy hurtowo zmieniali samochody na nowe i wyposażyli garaże w elektryki? − Po części tak. Do niedawna kraj ten umożliwiał zakup pojazdów bezemisyjnych ze sporymi dopłatami. Jednak diabeł tkwi w szczegółach, a konkretnie w kryteriach, jakie przyjął niemiecki rząd przy ustalaniu Stref Czystego Transportu. A te, w porównaniu z polskimi, są bardzo liberalne – mówi Agnieszka Nosal. − Do większości stref mogą wjeżdżać pojazdy napędzane silnikiem diesla spełniające przynajmniej normę Euro 4 oraz benzynowe mieszczące się w najniższej normie Euro 1, pod warunkiem posiadania katalizatora. Przypomnijmy, że w Warszawie już teraz do SCT wjechać mogą tylko diesle spełniające normę co najmniej Euro 5 oraz auta benzynowe zgodne z normą Euro 3 – tłumaczy.

Diesle na cenzurowanym

Większe restrykcje nakładane są w konkretnych miastach. Normę Euro 5 lub wyższą spełnić muszą pojazdy wjeżdżające do SCT w Monachium, Frankfurcie czy Stuttgarcie. Na wybranych ulicach Berlina normą minimalną dla diesli jest Euro 6, jeśli w danym okresie zostanie stwierdzone znaczne przekroczenie przyjętych norm emisji spalin. Norma Euro 6 obowiązuje również w przypadku samochodów ciężarowych wjeżdżających na teren Rotterdamu czy Londynu.

Do drastycznych ograniczeń szykował się Paryż, który miał całkowicie zabronić wjazdu do swojej strefy wszystkim pojazdom z silnikiem wysokoprężnym, niezależnie od normy. Od tych planów ostatecznie odstąpiono, ale kierowcy diesli w paryskiej stolicy muszą mieć się na baczności. Pojazdy z takim napędem ważące powyżej 1,6 t (czyli większość SUV-ów) już teraz płacą znacznie wyższe stawki za parkowanie. Od 1 października 2024 r. większość paryskich stacji benzynowych ma zakaz sprzedaży oleju napędowego. Do dyspozycji kierowców poruszających się po tym dwumilionowym mieście pozostaje więc zaledwie 14 stacji.

Euro 7 na horyzoncie

Obszarów objętych restrykcjami będzie przybywać, a te, które już wprowadziły obostrzenia, będą je zaostrzać. Oczywistym pretekstem ku temu jest wprowadzenie normy Euro 7, która w 2025 r. obejmie nowo rejestrowane samochody osobowe i dostawcze, a w 2027 r. będzie dotyczyć również autobusów i ciężarówek. W przypadku tych ostatnich spełnienie normy będzie wymagało redukcji emisji tlenków azotu aż o 56 proc. w stosunku do normy Euro VI.

Dla branży transportowej upowszechnianie Stref Czystego Transportu oznacza jedno – kolejny argument za przekształcaniem flot w nisko- i bezemisyjne. To kierunek zgodny z założeniami unijnego pakietu Fit for 55, który zakłada redukcję szkodliwych emisji przez samochody ciężarowe o połowę do 2030 r. Firmy transportowe prędzej czy później muszą więc zainwestować w ekologiczne pojazdy, co na tę chwilę oznacza ogromne wydatki. Obecnie cena nowej, elektrycznej ciężarówki przewyższa koszt zwykłej nawet trzykrotnie – komentuje Agnieszka Nosal.

Eko-transport to kwestia czasu

Tempo powstawania i zaostrzania warunków w strefach będzie szybsze od wymiany flot. Oznacza to komplikacje dla przewoźników. Wjazd do strefy dla pojazdów niespełniających norm prawdopodobnie będzie możliwy, ale kosztowny, a każde jej przekroczenie wiąże się z koniecznością zgłoszenia wjazdu, by uniknąć mandatu. Alternatywą może być modyfikacja tras lub przeładowanie towaru przed granicą strefy, co z kolei niesie za sobą szereg problemów logistycznych, a nierzadko też formalnych.

Płynność i szczelność łańcuchów dostaw staje więc pod znakiem zapytania. − Organizacja tras wokół Stref Czystego Transportu może być wyzwaniem organizacyjnym dla spedycji. Naturalną konsekwencją tego stanu rzeczy będą więc problemy z pozyskiwaniem klientów przez przewoźników, którzy w porę nie zmodernizują swoich flot. Transport „brudny” z czasem będzie coraz droższy, a to oznacza, że inwestycja w bezemisyjne pojazdy stanie się warunkiem konkurencyjności na rynku – komentuje ekspertka Transcash.eu.

Źródło informacji: materiały prasowe

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. czytaj więcej ROZUMIEM