Menu

EKS_KV_baner_CTA_600x100px_RYNEK_INWESTYCJI-2
banner PLOM (1200 x 200 px)
previous arrow
next arrow

Menu

Zakaz sprzedaży słomek i sztućców z plastiku – co firmy proponują w zamian?

Unia Europejska zadecydowała, o zakazie sprzedaży słomek wykonanych z tworzywa sztucznego oraz plastikowych sztućców, talerzyków i patyczków do uszu. Jak pisze portal Money.pl, dla producentów ekologicznych zamienników szykują się gigantyczne zyski. Problemem jest oczywiście cena takich zamienników, ale portal twierdzi, że ulegnie ona zmniejszeniu.

Zakaz sprzedaży słomek

Zakaz sprzedaży słomek i innych jednorazowych przedmiotów z plastiku zacznie obowiązywać od 2021 roku. Parlament Europejski przyjął nowe prawo 571 głosami przy 53 przeciwnych i 34 wstrzymujących się – podaje Money.pl. Całą lukę w sprzedaży będą musiały wypełnić firmy wytwarzające produkty biodegradowalne. Jednak jak do tej pory produkcja taka ma charakter niszowy.

Według Money.pl w ostatnim sezonie zwiększyło się zainteresowanie ekologicznymi produktami. Dotyczy to przede wszystkim słomek do napojów. Zwiększa się jednak również sprzedaż naczyń takich jak talerze z otrębów. Teraz dodatkowo rosnącej świadomości ekologicznej towarzyszyć będzie perspektywa całkowitego usunięcia z rynku wyrobów plastikowych.

Zakaz sprzedaży słomek i plastikowych sztućców wymusi poszukiwanie nowych rozwiązań

Naukowcy – pisze Money.pl – twierdzą, że 70 procent odpadów morskich stanowią jednorazowe wyroby z plastiku. Dlatego materiał ten trzeba zastąpić takim, który szybko się rozkłada. Alternatywę może stanowić Polilaktyd (PLA). Jest to tworzywo w pełni biodegradowalne, którego czas rozkładu przy odpowiedniej wilgotności i temperaturze wynosi nawet 85 dni.

Jak mówi cytowany przez Money.pl Marcin Niedzielski z firmy Cantino, zajmującej się dystrybucją ekologicznych naczyń: Muszą być zachowane warunki kompostowania. Wtedy po ok. 90 dniach z kubka powstaje nawóz, na którym wyrasta sobie nowa roślinka. Oczywiście takie naczynie z PLA możemy też bez obaw wyrzucić do zwykłego śmietnika, ono się też rozłoży. Tylko w takim przypadku będzie to trwało trochę dłużej.

PLA wykorzystuje się do produkcji kubków, talerzy, kieliszków i słomek. Istnieją też inne ekologiczne materiały. Zalicza się do nich papier i otręby. Te ostatnie służą do wyrobu jadalnych talerzy. Otręby najpierw moczy się a następnie prasuje pod naciskiem 150 kg. Talerz z nich wykonany można wyrzucić nawet w lesie, gdzie rozkład nastąpi po 30 dniach. Jest on również jadalny dla zwierząt.

Zakaz sprzedaży słomek z plastiku spowoduje zapewne wzrost popularności wyrobów ze słomy naturalnej, Podlegają one również całkowitemu rozkładowi. Niestety, produkty te są pięciokrotnie droższe od nieekologicznych. Surowiec jest jednak w tym przypadku całkowicie nieprzetworzony a słomkę można wyrzucić na trawnik albo w lesie.

Pomysł przywrócenia słomy do łask zrodził się 30 lat temu. Wcześniej uważano używanie naturalnych słomek za przejaw zacofania, chociaż sama nazwa “słomka” wskazuje na pierwotny materiał, z którego została ona wykonana. Jak dotąd nie było jednak popytu na słomiane wyroby.

Jak mówi cytowany przez Money.pl Maciej Mostowski, współwłaściciel firmy Stroo będącej jedynym w Polsce producentem ekologicznych słomek: Nikt nie chciał tego kupować. Byliśmy wszędzie. W barach, restauracjach, McDonald’s. Zero jakiegokolwiek popytu. Po dwóch latach zalegania towaru w magazynie musiałem go spalić. Dostałem za to nawet mandat od straży miejskiej.

Dopiero po wprowadzeniu zakazu używania plastikowych słomek w Wielkiej Brytanii okazało się, że ich ekologiczny odpowiednik znajduje nabywców. Od tego czasu firma zaczęła sprzedawać swój towar do barów, hoteli i restauracji.

Problem stanowi cena

Wyroby ekologiczne są niestety o wiele droższe od plastikowych. Słomka ze słomy kosztuje na przykład 25 groszy. Cena takiej samej z tworzywa sztucznego wynosi natomiast nawet 3 grosze.

Zakaz sprzedaży słomek plastikowych wpłynie – zdaniem Money.pl – na obniżenie ceny ich ekologicznego odpowiednika, ale trudno dziś określić skalę tego wpływu. Wykonywanie ekologicznych słomek wymaga dużego nakładu pracy ręcznej, co jest główną przyczyną wysokiej ceny.

Ponadto ich wytwarzanie – podobnie jak innych produktów rolnych – uzależnione jest od pogody. Jak mówi Mostowski: W tym roku mieliśmy kumulację nieszczęść. Zbiory były słabe, a prawo o zakazie zostało przyjęte w momencie, w którym pola były już obsiane. Surowca jest więc niewiele. Chociaż myślę, że wraz z rozwojem konkurencji na rynku, która na pewno w jakiejś formie będzie, cena gotowego produktu będzie spadać. (cytat za Money.pl)

Wysoka cena sprawia, że restauratorzy, którzy zdecydowali się zastąpić tradycyjne słomki, są mniej chętni, by dodawać ekologiczne do napojów. O ile plastikowej dawali każdorazowo, o tyle słomiane wręczają tylko osobom, które o nie poproszą.

Istnieje jednak duża liczba chętnych do używania słomek. Domagają się oni ich dołączania do różnych trunków i napojów bezalkoholowych. Zakaz sprzedaży słomek z plastiku może jednak ograniczyć popyt ze względu na zmianę postawy właścicieli lokali.

Na wyroby ze słomy klienci reagują bardzo różnie. Dla niektórych rodzaj materiału nie sprawia różnicy, inni natomiast skarżą się na ich jakość lub całkiem rezygnują z użycia.

Alternatywa dla patyczków do uszu

Na liście zakazanych przez Unię Europejską produktów znalazły się również plastikowe patyczki do uszu. W sklepach można już kupić ekologiczne zamienniki z drewna lub papieru. Również w tym przypadku trzeba się jednak liczyć z wyższą ceną. O ile wykonane z tworzyw sztucznych kosztują już od 2 zł za 100 sztuk – pisze Money.pl – o tyle za ekologiczne płaci się powyżej 5 zł.

W sklepach z ekologicznymi towarami można spotkać nawet szczoteczki do zębów z drewna lub biomasy kukurydzianej czy waciki wielorazowego użytku. W szczoteczkach jednak włosie wykonane jest z tworzywa sztucznego. Przed wyrzuceniem trzeba je więc oddzielić i wyrzucić do pojemnika na wyroby plastikowe. Biodegradowalne szczoteczki również są droższe. Ich cena kształtuje się w okolicach 30 zł.

Z włókien roślinnych wykonuje się podpaski, tampony oraz pieluchy dla dzieci. Wyroby takie podlegają całkowitemu rozkładowi. Najmniejsza różnica cen dotyczy podpasek. Najdroższe są natomiast ekologiczne pieluchy. Jeśli ktoś chce chronić środowisko naturalne, musi zapłacić około 70 zł za 30 sztuk.

Czy konkurencja może wymusić spadek cen?

Unijny zakaz sprzedaży słomek i innych wyrobów jednorazowych z plastiku sprawi, że niszowe dotychczas produkty wejdą do głównego nurtu – pisze Money.pl. Konkurencja może zmniejszyć ceny, ale nie należy się spodziewać, że zrównają się one z cenami produktów plastikowych. W przypadku wyrobów ekologicznych wyższe są bowiem koszty produkcji. Ceny spadają i będą spadać, jednak pewną granicę trudno będzie przekroczyć.

Obecnie obserwujemy stały wzrost zapotrzebowania na produkty ekologiczne. Firmy maja często problemy z realizacją rosnących zamówień, dlatego inwestują w rozbudowę swoich zakładów. Jednak po wejściu unijnego zakazu wiele z nich będzie miało jeszcze większe problemy z nadążeniem za rosnącym popytem. Przyczynę stanowią duże koszty rozbudowy linii produkcyjnych wyrobów ekologicznych.

Modernizacja linii produkcyjnej – pisze Money.pl – do produkcji 2,5 tysiąca talerzy z otrębów dziennie kosztuje około 8 milionów zł. Nadążanie za potrzebami rynku wiąże się więc z kosztami, na które nie stać wielu przedsiębiorców.

Zakaz sprzedaży słomek i plastikowych sztućców może być dopiero początkiem zmian

Słomki, sztućce, patyczki do uszu i talerze stanowią tylko część problemu plastykowych odpadów. Jak mówi Marcin Niedzielski: Największym problemem są torby. Te torby na zakupy, reklamowane jako biodegradowalne, niekoniecznie nimi są. Cały czas trudno jest wyprodukować torbę, która jest faktycznie ekologiczna, a jednocześnie na tyle mocna, że utrzyma duże zakupy. (cytat za Money.pl)

Ekologiczne torby wykonane z PLA są ponadto jeszcze zbyt drogie, by stały się popularne wśród klientów. Ich ceny wahają się wokół 65 groszy za sztukę. Ekologiczny worek na śmieci kosztuje natomiast 2 zł. Nic więc dziwnego, że sprzedaż tych produktów jest raczej niska. Tańszą od PLA alternatywą dla plastiku może być szary papier. Koszt produkcji jest w tym przypadku znacznie niższy. Torba z mocnego papieru kosztuje 35 groszy.

Innym wyrobem, który generuje dużą ilość plastikowych odpadów są butelki. Teoretycznie w tym przypadku materiałem zastępczym jest mączka kukurydziana. Jednak produkcja z niej jest droga a same butelki nie mogą mieć zbyt wielu zgięć. Niedzielski przewiduje jednak, że może się pojawić tańszy odpowiednik materiału.

Autor: Waldemar Kubielski
Źródło: Money.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.