Problem emisji spalin w volkswagenach nie został usunięty
Australijskie laboratorium stwierdziło, że problem emisji spalin w silnikach Diesla samochodów Volkswagena występuje pomimo przeprowadzenia akcji serwisowej. Zużycie paliwa jest ciągle większe o 26% a emisja tlenku azotu 4,11 razy wyższa, niż przewidują normy. Badanie przeprowadziły: Australijskie Stowarzyszenie Motoryzacyjne i Paryska Federacja Internationale de l’Automobile.
Samochody testowano przed i po akcji serwisowej, jednak w rzeczywistych warunkach jazdy, a nie w laboratorium. Rezultaty są analizowane przez instytucje rządowe różnych krajów. Przedstawiciele producenta nie zgadzają się z twierdzeniem, że problem emisji spalin nie został rozwiązany. Wyniki jednak mogą spowodować kolejny skandal.
Testowane auta jeździły po drogach Melbourne i były kontrolowane przez firmę ABMARC. Wyniki badań potwierdziły, że akcja serwisowa zorganizowana przez Volkswagena nie zlikwidowała braku zgodności z normami. Jak powiedział Konrad Kacprzak, wiceprezes Stowarzyszenia StopVW, które zajmuje się aferą w naszym kraju, konieczna będzie weryfikacja deklaracji firmy w testach laboratoryjnych.
Badania, które mają ustalić, czy problem emisji spalin został rozwiązany, będą przeprowadzane prawdopodobnie również w Polsce. Niestety Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił pozew zbiorowy przeciwko Volkswagenowi ze względu na brak jurysdykcji. Mimo upływu 4 miesięcy nie przygotował też uzasadnienie tego wyroku.
Tymczasem we wrześniu 2018 upływa termin przedawnienia – skarży się Stowarzyszenie StopVW. Do sądu trafił również wniosek zbiorowy przeciwko Skodzie. Firma ta stosowała w swoich autach podobne oprogramowanie.
Czy problem emisji spalin można rozwiązać wyłącznie przez zmianę oprogramowania?
Federalny Urząd Transportu Samochodowego zatwierdził aktualizację oprogramowania i na to stanowisko powołuje się Volkswagen. Jednak – jak twierdzi Stowarzyszenie StopVW – nie ma żadnych dowodów świadczących, że zmiana oprogramowania może spowodować redukcję spalin do poziomu zawartego w normach.
Samo stowarzyszenie uważa, że jest wręcz odwrotnie; sama tylko zmiana oprogramowania nie umożliwi redukcji emisji tlenków azotu. Postępowanie w tej sprawie prowadzi w Polsce Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Natomiast w Niemczech sprawą zajęło się tamtejsze Ministerstwo Transportu.
Stowarzyszenie przypomina, że afera wybuchła w 2015 roku. Wtedy okazało się, że samochody marek: Volkswagen, Audi, Porsche, Skoda oraz Seat nie spełniają norm emisji spalin dla silników Diesla. W celu ukrycia problemu producenci zainstalowali w nich oprogramowanie, które zaniżało wyniki badań emisji.
Kolejna afera wybuchła, kiedy wyszło na jaw, że ośrodek badawczy, pracujący na potrzeby niemieckich koncernów samochodowych, testował ich rozwiązania na małpach i ludziach. Badania polegały na długotrwałym wdychaniu spalin z silników wysokoprężnych i miały udowodnić ich nieszkodliwość. Wyników jednak nigdy nie opublikowano.
Jak do tej pory kilka osób zostało już skazanych przez sądy w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.
Źródło – StopVW, The Australian
Dodaj komentarz