Menu
Menu

Czy Białoruś przyjmie rosyjskiego rubla?

BiałoruśKreml chce, by Rosja i Białoruś wprowadziły wspólną walutę i politykę fiskalną. Jak pisze “Rzeczpospolita”, władze w Mińsku stanęły przed trudnym wyborem. Z jednej strony kraj może utracić suwerenność, z drugiej natomiast stracić pomoc płynącą od ich wschodniego sąsiada.

Ostatnie propozycje Rosjan wywołały – pisze “Rzeczpospolita” – spekulacje mediów na całym świecie na temat możliwej utraty niepodległości przez Białoruś. W odpowiedzi minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow zwołał konferencję prasową, na której oświadczył, że stworzenie wspólnych instytucji centralnych dla obu krajów jest na razie niemożliwe.

Ławrow dodał, że propozycja złożona przez Władimira Putina prezydentowi Białorusi Aleksandrowi Łukaszence dotyczy wspólnej waluty oraz polityki podatkowej i kredytowej.

Jak pisze “Rzeczpospolita”: W Moskwie nikt nie precyzuje, jak dokładnie miałoby wyglądać „ujednolicenie systemów podatkowych”. O ile stawka VAT w Rosji i na Białorusi jest taka sama – 20 proc., o tyle CIT się różni – 20 i 18 proc. Nie ma jednak najmniejszych wątpliwości, co Ławrow miał na myśli, mówiąc o „wspólnej walucie” – chodzi o rubla rosyjskiego, a nie białoruskiego.

Pierwsza waluta Białorusi po rozpadzie ZSRR, nie miała raczej wysokiej wartości. W 1992 rok jeden dolar amerykański kosztował 281 tys. białoruskich rubli – podaje “Rzeczpospolita”. Denominacja przeprowadzona w roku 1994 nie spowodowała zakończenia szalejącej inflacji. Konieczna więc była kolejna.

Białoruś po kryzysie 2011 roku

“Rzeczpospolita” przypomina: W 2011 roku wybuchł największy od upadku ZSRR kryzys gospodarczy, spowodowany m.in. wieloletnią nadwyżką importu nad eksportem. Ludzie masowo ruszyli do kantorów po dolary i euro, a gdy tych zabrakło – po rosyjskie ruble. Doszło nawet do tego, że pod bankami znów pojawili się cinkciarze.

Sytuację udało się opanować do 2016 roku. Wtedy też przeprowadzono trzecią denominację. Nowa waluta ma o 4 zera mniej a do obiegu po raz pierwszy od uzyskania niepodległości wprowadzono monety. Obecny kurs dolara amerykańskiego wynosi ok. 2 rubli białoruskich.

Cytowany przez “Rzeczpospolitą” Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha twierdzi, że propozycja Kremla dotycząca wspólnej waluty ma czysto polityczny charakter i służy wchłonięciu Białorusi przez jej wschodniego sąsiada. Dodaje on, że zmiana nie ma finansowego uzasadnienia. Własna waluta czyni nawet kraj bardziej atrakcyjnym dla inwestorów z zagranicy.

Z drugiej jednak strony konflikt z Rosją może wiele kosztować Mińsk. Białoruś jest uzależniona gospodarczo od Federacji Rosyjskiej. Ma ponadto do spłacenia zarówno kredyty jak i niezrealizowane zobowiązania finansowe. Przypomniał o tym niedawno premier Rosji Dmitrij Miedwiediew.

Moskwa oczywiście nie domaga się natychmiastowej spłaty. Jak powiedział rosyjski premier, decyzję taką podjęto na prośbę Mińska. Jednak dalsze wspieranie finansowe białoruskiego partnera – zasugerował Miedwiediew – uzależnione będzie od pogłębiania integracji w ramach umowy o Państwie Związkowym Białorusi i Rosji. Umowę tę Łukaszenka podpisał w 1999 roku z ówczesnych prezydentem Rosji Borysem Jelcynem.

Czy Białoruś zachowa suwerenność?

Wicepremier i minister finansów Federacji Rosyjskiej Anton Siłuanow – podobnie jak Miedwiediew – zapowiedział uzależnienie dalszej pomocy ze strony Moskwy od pogłębienia integracji. Stwierdził on, że dziwne wydaje się dalsze wspieranie przedsiębiorstw z obcego państwa. Rosja będzie kontynuować pomoc, jeśli proces integracji obu krajów ulegnie przyśpieszeniu.

Łukaszenka twierdzi jednak, że zamierza bronić suwerenności Białorusi. Mimo że zazwyczaj wygłasza on swoje przemówienia po rosyjsku, niedawno przemówił w języku białoruskim. Zdarza mu się to jedynie w czasie wystąpienia napięć na linii Mińsk-Moskwa. Stwierdził przy tym, że Rosja może stracić jedynego sojusznika na zachód od swojej granicy.

Białoruski prezydent – który rządzi krajem nieprzerwanie od ponad 20 lat, prowadząc prorosyjską politykę – nakazał teraz rządowi poszukiwanie nowych rynków. Jednak trudno powiedzieć, czy Mińsk może liczyć na pomoc Zachodu?

Jak powiedział cytowany przez “Rzeczpospolitą” Kazimierz Zdunowski, prezes Polsko-Białoruskiej Izby Handlowo-Przemysłowej:

Unia Europejska jeszcze do niedawna nakładała na Białoruś sankcje. Nie uznaje białoruskich znaków towarowych, znaków jakości, obowiązuje specyficzny tryb standaryzacji, certyfikacji i pozataryfowe instrumenty dopuszczenia białoruskich towarów do rynku UE. Białoruś została sama z potężnym problemem zmiany struktury gospodarki, wejścia na nowe rynki, nawiązania kooperacji z firmami światowymi.

Zdunowski uważa, że próby zbliżenia się przez Mińsk do Zachodu “są zwykłym zabiegiem socjotechnicznym”. Nie pójdą za nimi żadne konkretnie rozwiązania.

Przyjęcie rosyjskiej waluty oznacza utratę władzy przez Łukaszenkę

W komentarzu dla “Rzeczpospolitej” Jarosław Romańczuk, ekonomista i kandydat w wyborach na prezydenta Białorusi w 2010 roku powiedział, że Łukaszenka znalazł się w wyjątkowo trudnej sytuacji. Przyjmując propozycję Rosji dotyczącą wspólnej waluty, faktycznie straci władze w swoim kraju.

Natomiast odrzucenie oferty oznacza utratę rosyjskiego wsparcia gospodarczego i politycznego.
Zdaniem ekonomisty Białoruś potrzebuje gruntownych reform ekonomicznych. W tej chwili system zarządzania przedsiębiorstwami pochodzi jeszcze z czasów Związku Radzieckiego. W kraju nie ma gospodarki rynkowej ani niezawisłych sądów. Rosyjskie dotacje utrwalają jeszcze istniejący stan rzeczy.

Po raz pierwszy zadeklarowano wprowadzenie na Białorusi rosyjskiego rubla i wspólnego systemu podatkowego jeszcze w 1999 roku, kiedy powstało Państwo Związkowe Białorusi i Rosji (PZBiR). Wymiana pieniędzy planowana była na rok 2005. Władimir Putin nie zgodził się na to, ponieważ Mińsk chciał również emitować rubla.

Utworzenie PZBiR oznaczało w planach przyjęcie przez oba państwa związkowe wspólnego systemu sądownictwa, powołanie wspólnej straży granicznej, parlamentu, rządu a nawet przyjęcie flagi i godła. Większość z podjętych w 1999 roku decyzji nie została jednak zrealizowana.

Integracja w ramach Państwa Związkowego Białorusi i Rosji może oznaczać przedłużenie rządów Putina

Problem realizacji porozumień powrócił, gdy Białoruś zaczęła domagać się rekompensat za zwiększenie cen rosyjskiej ropy sprzedawanej do tego kraju. Kreml zareagował stwierdzeniem, że dalsze wspieranie zachodniego sąsiada możliwe będzie dopiero po realizacji jego zobowiązań sprzed 20 lat.

Według części mediów rosyjskich pogłębienie integracji z Białorusią w ramach PZBiR może stanowić metodę na przedłużenie sprawowania władzy przez Putina. Zgodnie z konstytucją Federacji Rosyjskiej w 2024 roku kończy się jego ostatnia kadencja.

Gdyby jednak zostały spełnione deklaracje z 1999 roku dotyczące stworzenia wspólnych instytucji w ramach Państwa Związkowego Białorusi i Rosji, Putin mógłby legalnie stanąć na jego czele i zachować władzę. Taka teoria wyjaśniałaby nagły wzrost presji Moskwy na Mińsk w sprawach, które przez 20 lat wydawały się pustymi deklaracjami.

Autor: Waldemar Kubielski
Źródło: “Rzeczpospolita”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.