Czas na zmiany
Choć przełamaliśmy lody i inwestycje w zakłady przetwarzania (recylingu) sprzętu chłodniczego w Polsce dają już wymierne efekty środowiskowe, jest jeszcze wiele do zrobienia. W związku z brakiem standardów przetwarzanie urządzeń chłodniczych to nadal eldorado dla nieuczciwych przedsiębiorców. Wraz z ustawą z 2005 roku (29.07.2005) o ZSEE na przedsiębiorców, którzy wprowadzają sprzęt elektryczny i elektroniczny na rynek, nałożono obowiązek recyklingu zużytych urządzeń tego samego typu w określonych ustawą minimalnych ilościach. Mieszkańcy również mają obowiązek oddawania zużytego sprzętu do specjalistycznych punktów zbiórki, których powstanie i utrzymanie zapewniają obecnie gminy. Co więcej, jeśli porzucą sprzęt w przydomowym śmietniku bądź innym nieprzeznaczonym do tego miejscu, mogą zostać ukarani wysoką grzywną.
Teoretycznie więc można odetchnąć z ulgą. Szkodliwe freony (ze starych urządzeń), czy cyklopentan i izobutan (z nowszych chłodziarek) nie dostaną się do atmosfery. Co za tym idzie – widmo powiększającej się dziury ozonowej i poważnych zmian klimatu powinno zostać wyeliminowane. Teoretycznie wszystko się zgadza. Niestety, tylko teoretycznie. Dlaczego? Ponieważ w Polsce nadal nie udało się wdrożyć standardów, które zabezpieczałyby środowisko przed działalnością nieprzygotowanych technologicznie, niedoinwestowanych, a często działających nieuczciwie firm. Zgodnie z literą prawa, na podstawie prawomocnych pozwoleń prawie 70 podmiotów może dziś w Polsce przetwarzać sprzęt chłodniczy. Według raportu Instytutu Kwiatkowskiego tylko trzy zakłady przetwarzania posiadają technologie, które zapewniają, że substancje toksyczne zostaną wychwycone i prawidłowo zutylizowane. Są to: Biosystem SA, Terra Recykling oraz firma Remondis. Inni przedsiębiorcy bezkarnie wypuszczają do atmosfery związki od 700 do 7 tys. razy bardziej szkodliwe niż okryty czarną sławą dwutlenek węgla.
więcej w magazynie „Rynek Inwestycji”
Dodaj komentarz